Sobota, diametralna zmiana pogody. Przestało padać, wyszło słońce. Idealny dzień aby pobiegać gdzieś dalej. Zaplanowałem wycieczkę biegową która miała się zamknąć odległością około trzydziestu kilometrów. Główne punkty tego biegu to twierdza Wisłoujście, Westerplatte, terminal DCT oraz jezioro Pusty Staw.
Rozpocząłem standardowo długą prostą wzdłuż Trasy Sucharskiego. Potem zamiast kierować się bezpośrednio w stronę Westerplatte, skręciłem w kierunku ulicy Ku Ujściu. Nawierzchnia tej ulicy składa się głównie z wielkich kostek brukowych. Po ostatnich deszczach jest tam wiele dużych kałuż, trzeba więc trochę kluczyć i uważać na przejeżdżające czasem samochody.
Następnie skierowałem się w kierunku starej przeprawy promowej, łączącej Wisłoujście z Nowym Portem. Aktualnie w tej okolicy znajduje się przystanek tramwaju wodnego. Potem drewnianym mostem pobiegłem się w kierunku twierdzy. Tam krótki przystanek na uzupełnienie płynów oraz podziwianie widoków warowni i zawróciłem do głównej drogi.
Biegło mi się naprawdę dobrze. Tempo spokojne, typowe dla biegów ultra :) Chciałem udać się ulicą Pokładową aby dobić do ulicy Sucharskiego i dalej pobiec na Westerplatte. I wtedy stało się...
Na ten bieg ubrałem świeżo zakupione w Decathlonie spodenki kompresyjne Kalenji Trial. Wcześniej czytałem opinie na temat tego produktu. Jednak jakoś specjalnie nie zwracałem na to uwagi. Teraz okazało się że sam chyba będę musiał napisać opinię - negatywną opinię. Konstrukcja tych spodenek wydawała mi się czymś co pozwoli połączyć dwie rzeczy w jedną i do tego czerpać z tego dodatkowe korzyści. Są to spodenki z wszytymi leginsami kompresyjnymi. Z przodu i z tyłu posiadają kieszenie na telefon, bidony oraz żele energetyczne. Byłem przekonany że to świetne rozwiązanie. Ponadto producent chwali się tym, że można w nich biegać bez bielizny. Jest tylko jeden szkopuł w budowie wewnętrznych leginsów. Ktoś kto je projektował, wpadł na genialny pomysł, aby na wysokości pachwin pojawiły się szwy o sporej szerokości.
Jak łatwo się domyśleć w pewnym momencie odczułem że te szwy faktycznie tam się znajdują. Pojawiły się obtarcia. W tym momencie plan biegu w stronę Westerplatte i zaliczanie kolejnych punktów legło w gruzach. Nie byłem pewien czy dam radę biegiem wrócić do domu. Jednak powoli zacząłem kierować się w stronę Stogów. Bólu chyba nie muszę opisywać. Każdy kto tego doświadczył wie że w przypadku zawodów doprowadza to zazwyczaj do zejścia z trasy.
Spodenki zakupiłem w celu wykorzystania na Kaszubskiej Poniewierce. Teraz wiem że do tego nie dojdzie. Tutaj kłania się stara zasada, że nowy sprzęt zawsze należy przetestować oraz w żadnym wypadku nie wolno biec w zawodach korzystając ze świeżo zakupionych butów lub innych elementów ubioru.
Ponadto na wewnętrznych leginsach pojawiło się rozwarstwienie materiału. Wygląda to tak jakby ktoś naciął to miejsce nożem lub żyletką. Jutro czeka mnie wizyta w Decathlonie i próba zwrotu towaru oraz odzyskanie zainwestowanych pieniędzy.
Resumując, zamiast opisanych wcześniej ilości kilometrów, udało mi się przebiec raptem czternaście. Dorobiłem się otarć oraz straciłem trochę nerwów. Jutro pewnie czeka mnie ciąg dalszy w sklepie.
Komentarze
Prześlij komentarz