Weekend, a więc teoretycznie czas na dłuższe bieganie (zwłaszcza że zyskujemy jedną godzinę). Dzisiejszy cel to terminal kontenerowy.
Początkowo pogoda dopisywała - świeciło słońce. Trasa miała wynieść ponad dwanaście kilometrów, jednak skończyło się na niecałych dziesięciu. Powodem takiej sytuacji były warunki atmosferyczne, ale o tym za chwilę.
Początkowo pogoda dopisywała - świeciło słońce. Trasa miała wynieść ponad dwanaście kilometrów, jednak skończyło się na niecałych dziesięciu. Powodem takiej sytuacji były warunki atmosferyczne, ale o tym za chwilę.
Bieg zacząłem standardowo wzdłuż trasy Sucharskiego. Następnie skręt w ulicę Kontenerową która prowadzi bezpośrednio do portu. Ścieżka biegowa charakteryzuje się dobrym podłożem w formie kostki brukowej. Sama trasa jest w miarę płaska. Mijając przejazd przez tory kolejowe zaczynają się dwa podbiegi, które jednak mają łagodną formę. Zazwyczaj w tym miejscu mocno wieje, ale nie jest to zawsze spotykane zjawisko.
Kiedy dobiegłem do nowego terminalu T2, nagle zaczęło mocno padać. W tym momencie miałem dwie możliwości - pobiec jak zawsze z powrotem ta samą trasą lub uciekać przed deszczem do lasu. Zrobiłem jeszcze tylko kółko po sporym parkingu przed terminalem, minąłem budynek z napisem "granica państwa" i wbiegłem do lasu
Kiedy dobiegłem do nowego terminalu T2, nagle zaczęło mocno padać. W tym momencie miałem dwie możliwości - pobiec jak zawsze z powrotem ta samą trasą lub uciekać przed deszczem do lasu. Zrobiłem jeszcze tylko kółko po sporym parkingu przed terminalem, minąłem budynek z napisem "granica państwa" i wbiegłem do lasu
Las tylko częściowo chronił przed deszczem, ale było i tak lepiej niż na otwartej przestrzeni. Biegnąc wzdłuż portu po lewej stronie pojawia się wysokie ogrodzenie. Jest to teren ochronny gdzie w wyniku budowy terminalu T2 przeniesiono lęgowiska chronionych gatunków ptaków i stworzono mały rezerwat. Teren jest monitorowany i zasadniczo nie ma możliwości przedostania się za ogrodzenie.
Po około dwóch kilometrach biegu po piaszczystej ścieżce pojawia się wojskowy schron z początku XX wieku. Ale nie ten obiekt jest w tym miejscu najciekawszy. Wystarczy skręcić kilka metrów w stronę morza i pojawiają się żelbetowe jeże przeciwczołgowe. Podobno jest to bardzo unikatowa atrakcja w skali kraju. Niestety z roku na rok są one w coraz gorszym stanie.
Od tego miejsca mogłem pobiec wzdłuż plaży (co wiązało się z otwartym terenem i opadami deszczu) lub skręcić w głąb lasu. Oczywiście wybrałem opcję leśną. Po kilku kilometrach dobiegłem do przesieki, gdzie ciągnie się podziemny ropociąg. Przestało padać, ale zaczęło mocno wiać.
Po około dwóch kilometrach biegu po piaszczystej ścieżce pojawia się wojskowy schron z początku XX wieku. Ale nie ten obiekt jest w tym miejscu najciekawszy. Wystarczy skręcić kilka metrów w stronę morza i pojawiają się żelbetowe jeże przeciwczołgowe. Podobno jest to bardzo unikatowa atrakcja w skali kraju. Niestety z roku na rok są one w coraz gorszym stanie.
Od tego miejsca mogłem pobiec wzdłuż plaży (co wiązało się z otwartym terenem i opadami deszczu) lub skręcić w głąb lasu. Oczywiście wybrałem opcję leśną. Po kilku kilometrach dobiegłem do przesieki, gdzie ciągnie się podziemny ropociąg. Przestało padać, ale zaczęło mocno wiać.
W zasadzie zbliżałem się do końca trasy. Na liczniku było około dziesięciu kilometrów. Czyli prawie nic. Jednak dzięki załamaniu pogody odwiedziłem kilka ciekawych miejsc i mogłem nacieszyć się moim ulubionym widokiem na morze. Mimo sporego deszczu nie mogłem sobie podarować okazji i wbiec na najszerszą w Polsce plażę :)
Komentarze
Prześlij komentarz