16 października 2016, godzina 9.00 start półmaratonu...
Dlaczego tworzę ten blog? Pomysł na ten twór pojawił się już kilka miesięcy temu. Jednak cały czas nie wiedziałem czy ma to sens. Moje osiągnięcia, możliwości czy też doświadczenie biegowe nie jest imponujące. Stwierdziłem jednak że ten blog być może pomoże komuś rozpocząć przygodę z bieganiem lub też pozwoli dalej ją kontynuować, a ja po prostu będę mógł się wygadać:)
Strefa żółta (najwolniejsza), ustawiłem się w okolicy baloników z czasem 1:59. Był to mój drugi oficjalny półmaraton. Plan był taki aby złamać dwie godziny. Poprzedni debiutancki PKO Półmaraton Sopot (maj 2015) zakończyłem z czasem 2:11:28. Czyli należało przebiec dystans 12 minut szybciej niż poprzednio. Wiedziałem że średnie tempo 5:40 daje upragniony wynik.
Na początku było dosyć tłoczno. Jednak mieściłem się w wyznaczonym czasie. Czwarty kilometr nie wiem dlaczego - tempo 5:43 (podejrzewam że było to spowodowane tłokiem na zakręcie przy zieleniaku). Postanowiłem zastosować metodę "odcinania kuponów" lub jak to woli positive split. Przyspieszyłem i zliczałem nadrobione sekundy. Zaoszczędzony czas miał być buforem w przypadku kryzysu lub nieprzewidzianych trudności.
Na Alei Zwycięstwa rozluźniło się. Organizator przeznaczył dwa pasy dla biegaczy a nie jak podejrzewałem jeden. Dawało to większe możliwości płynnego biegu. 5 kilometr trasy i pierwszy punkt odżywczy. Sporo biegaczy i wolontariusze niestety nie dali rady. Ledwo udało mi się znaleźć pełny kubek z izotonikiem. Później takich problemów nie było.
Ósmy kilometr to tempo 5:17. Miałem już zapas, który sukcesywnie utrzymywałem do 18 kilometra. Wyprzedałem i nie dawałem się wyprzedzać. Grunwaldzka, Pomorska, Chłopska, Obrońców Wybrzeża, Czarny Dwór - nie pamiętam za dobrze tych ulic. Po prostu biegłem. Jednak 19 kilometr to całkowita porażka, wiadukt na Drodze Zielonej. Pod górkę i wiatr w twarz. Tempo spadło do 6:01. Ale w tym momencie przydały się zaoszczędzone sekundy, a w sumie były to już minuty. Potem zbieg z wiaduktu i ostatnie dwa kilometry. Przyspieszyłem. 21 kilometr - tempo 5:17. Końcówka i meta. Oficjalny czas netto 1:56:59, średnie tempo 5:32. Udało się. Życiówka poprawiona i to z nawiązką.
Reasumując, mogę stwierdzić że były możliwości aby pobiec jeszcze szybciej. Jednak chodziło o to aby nie przesadzić i ukończyć półmaraton w założonym czasie. Podstawą do uzyskania założonego wyniku była odpowiednio dobrana taktyka i oczywiście przygotowanie. Myślę że daje to dobre podstawy przed Trójmiejskim Ultra Trackiem na 65 kilometrów w lutym przyszłego roku. Ale to się jeszcze okaże...
Komentarze
Prześlij komentarz