Przejdź do głównej zawartości

Nocny bieg do portu

Nowy rok to nowe postanowienia, ale też wyzwania i sposoby ich realizacji. Kierując się tym tokiem myślenia postanowiłem wczoraj rozpocząć tegoroczne treningi w inny niż zazwyczaj sposób. 

Trasa do DCT i z powrotem późną porą. Nigdy tam nie biegałem w takich warunkach oświetleniowych. Więc poczułem się jakbym wyruszył na zupełnie nową trasę. Cała droga z pewnymi wyjątkami jest oświetlona przez uliczne latarnie. Ponadto na ulicy Kontenerowej nawet o tej porze panuje spory ruch. Jak okazało się spowodowany był on zacumowanym kontenerowcem w porcie.


Kiedy pokonałem połowę dystansu (około 6 kilometrów) i dotarłem do portu, miałem wrażenie jakbym znalazł się w innym mieście. Terminal o tej porze dnia jest mocno oświetlony. Ponadto panuje tu naprawdę duży ruch. Cały czas poruszają się ciężarówki, samochody, suwnice i dźwigi. Ruch jak w ulu. Dodatkowo można spróbować swoich sił w wyścigu z dojeżdżającym do portu pociągiem. Naprawdę niesamowite doświadczenie. Spore wrażenie robił też wspomniany już kontenerowiec MADISON MAERSK o długości blisko czterysta metrów. Z tego co zauważyłem na stronie MarineTraffic, kontenerowiec nadal jest zacumowany w porcie.



Po tych atrakcjach wizualnych nadszedł czas na powrót. Przed sobą miałem jedną wielką ciemność przecięta linią latarni prowadzącą w stronę trasy Sucharskiego. Po drodze spotkałem przedstawiciela okolicznej fauny czyli dzika. Jednak kiedy byłem w odległości kilku metrów i mnie zauważył to szybko zmienił kierunek i pobiegł w stronę lasu. Obawiam się że gdybym natknął się na większą grupę tych zwierząt to w tej sytuacji to ja musiałbym zmienić kierunek biegu. 


Po kolejnych kilku kilometrach dotarłem do punktu startu. Trasa wyniosła około 12 kilometrów. Biegłem w miarę wolno, ale nadal za szybko jak na przygotowania pod ultra maraton. Nie ukrywam że nie jest to łatwe zadanie. Trzeba się przestawić na powolne i lekkie poruszanie się bez spoglądania co chwila na zegarek i kontrolowania tempa. Częściowo rozwiązałem ten problem przez procentowy wskaźnik przebytego dystansu. Także w tej chwili widzę na zegarku tylko okrągłą tarczę zapełniającą się procentami według wskazanego wcześniej dystansu oraz sam dystans wyrażony w kilometrach. Jest to jakiś sposób. Zwłaszcza że powoduje dodatkowe zadowolenie kiedy zadany dystans zostanie przekroczony i na wyświetlaczu zegarka pojawia się wartość powyżej 100%. Satysfakcja gwarantowana. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Garmin Vivoactive 3 - szczera recenzja.

Mój pierwszy zegarek biegowy pochodził od firmy Garmin. Był to prosty Forerunner 10. Miał jednak kolosalną przewagę nad wbudowaną aplikacją w telefonie. Umożliwiał na bieżąco kontrolowanie tempa i dystansu biegu wprost z nadgarstka.  Do dnia dzisiejszego użytkowałem kilka różnych zegarków, aż pojawił się Garmin Vivoactive 3. Wiem że jest już wersja z numerem 4, ale czasem nie warto przepłacać. 

Kamizelka Evadict + kołczan na kije czyli zestaw obowiązkowy - recenzja.

Długo czekałem, aż taki zestaw pojawi się w Decathlonie. Do tego w tak atrakcyjnej cenie. Aby nie trzymać w napięciu podaję ceny już teraz: kamizelka biegowa - 99,00 zł kołczan na kije - 49,00 zł Jak łatwo zauważyć cennik firmy na literę "S" stratuje z o wiele wyższego poziomu. Można w tym momencie pomyśleć, że konkurencyjne rozwiązanie jest w takim razie lepsze pod względem wykonania czy też funkcjonalności. W końcu wyższa cena bierze się z jakiegoś powodu. Jak jest w rzeczywistości? Już spieszę z wyjaśnieniami.

Nike Downshifter 7 - piekielne buty - recenzja.

Raptem około dwieście kilometrów przebiegnięte w tych butach i chyba mogę już coś napisać o tym modelu. Zwłaszcza że jest o czym pisać w kwestii właściwości termicznych, ale o tym na końcu niniejszego wpisu.