Przejdź do głównej zawartości

Wiosna i endorfiny.

W sobotę wybrałem się na kolejną wycieczkę biegową. Tym razem wybór padł na Westerplatte. Pogoda sprzyjała, sporo słońca, lekki wiatr i temperatura iście wiosenna. 

Tempo biegu miało być turystyczne i takie w istocie było. Lekko i przyjemnie, bez szarpania i tym podobnych technik treningowych. Biegaczy po drodze jak na lekarstwo. Cisza i spokój, przerywany tylko przejeżdżającymi pojazdami po ulicy. 

Na Westerplatte nadal nie naprawiono promenady po zimowych sztormach i z tego co wiem jeszcze długo trzeba będzie na to poczekać. Jednak na miejscu mijałem wielu turystów. Kramy z pamiątkami i nie tylko już zostały rozstawione. Można zakupić hełm czy też maskę do wykorzystania w razie ataku chemicznego.




Standardowo dobiegłem do nowych koszar. Tam zrobiłem sobie przerwę. Uzupełniłem płyny, złapałem drugi oddech i postanowiłem wracać. Jako że było już około dziesiątej to na trasie pojawiło się sporo rowerzystów. Tłoku nie było, ale musiałem uważać.

Mniej więcej na 11 kilometrze stało się to co zawsze daje mi dodatkową energię. Zaczęły uwalniać się endorfiny. W połączeniu z wiosennym słońcem i odpowiednią temperaturą daje to niesamowity efekt. Trwa to tylko kilkanaście sekund, ale jest warte każdego wysiłku. Dla osób niezorientowanych w temacie cytuję za wikipedią: "Endorfiny - grupa hormonów peptydowych, wywołują dobre samopoczucie i zadowolenie z siebie oraz generalnie wywołują wszelkie inne stany euforyczne (tzw. hormony szczęścia). Tłumią odczuwanie drętwienia i bólu."

Inaczej stan ten jest też nazywany euforią biegacza. Jest to jeden z powodów dla którego bieganie staje się narkotykiem czy tez uzależnieniem. Polecam sprawdzić, efekt jest naprawdę świetny. 

Trasa wyniosła w sumie 16 kilometrów. Niewiele, ale nie chodziło tu o odległość ale o czas spędzony w biegu. W tym tygodniu zaczynam już przyspieszać. Maksymalne tempo mam zamiar osiągnąć za dwa tygodnie. Trzeci tydzień będzie już okresem taperingu. Ostatni weekend maja to start w biegu przełajowym.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Garmin Vivoactive 3 - szczera recenzja.

Mój pierwszy zegarek biegowy pochodził od firmy Garmin. Był to prosty Forerunner 10. Miał jednak kolosalną przewagę nad wbudowaną aplikacją w telefonie. Umożliwiał na bieżąco kontrolowanie tempa i dystansu biegu wprost z nadgarstka.  Do dnia dzisiejszego użytkowałem kilka różnych zegarków, aż pojawił się Garmin Vivoactive 3. Wiem że jest już wersja z numerem 4, ale czasem nie warto przepłacać. 

Kamizelka Evadict + kołczan na kije czyli zestaw obowiązkowy - recenzja.

Długo czekałem, aż taki zestaw pojawi się w Decathlonie. Do tego w tak atrakcyjnej cenie. Aby nie trzymać w napięciu podaję ceny już teraz: kamizelka biegowa - 99,00 zł kołczan na kije - 49,00 zł Jak łatwo zauważyć cennik firmy na literę "S" stratuje z o wiele wyższego poziomu. Można w tym momencie pomyśleć, że konkurencyjne rozwiązanie jest w takim razie lepsze pod względem wykonania czy też funkcjonalności. W końcu wyższa cena bierze się z jakiegoś powodu. Jak jest w rzeczywistości? Już spieszę z wyjaśnieniami.

Nike Downshifter 7 - piekielne buty - recenzja.

Raptem około dwieście kilometrów przebiegnięte w tych butach i chyba mogę już coś napisać o tym modelu. Zwłaszcza że jest o czym pisać w kwestii właściwości termicznych, ale o tym na końcu niniejszego wpisu.