Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2017

Poranne bieganie czyli jak to wygląda kiedy wschodzi słońce...

Zaciekawiony wpisami Porannego Biegacza  o (jakże by inaczej) porannym bieganiu, postanowiłem dziś sam spróbować jak to jest biegać o wczesnej porze. Plan był prosty. Wstać o piątej rano i zwyczajnie pobiec. Jedynym ograniczeniem były widełki czasowe, które powodowały że kilometraż nie mógł być zbyt imponujący. Oczywiście gdybym zwlekł się z łóżka o czwartej nad ranem to sytuacja wyglądała by zupełnie inaczej. Jednak wstanie o piątej rano w środku tygodnia było już sporym wyzwaniem. Wschód słońca

Grill i jego skutki...

W ostatnia niedzielę wybrałem się na kolejny dziesięciokilometrowy wypad po Żuławach Wiślanych. Bieg miał być spokojny i w umiarkowanym tempie. To właśnie ten grill i tego nie powinno się jeść Problem był jednak taki, że dzień wcześniej konsumowałem dania przygotowane na grillu oraz zapijałem to wszystko chmielowym napojem. Zasadniczo nie powinno to stanowić jakiegoś specjalnego utrudnienia, ale jak się okazało splot kilku czynników spowodował niespodziewane doznania.

Trafiony i prawie zatopiony.

Ostatni weekend obfitował w zupełnie nie biegowe wydarzenie. Za sprawą sporej liczby znajomych wyjechałem na spływ kajakowy na Kociewie. Docelowa rzeka to Wda. Potraktowałem to jako formę wypoczynku połączoną z dodatkowym treningiem na górne partie mięśniowe. Pierwszy dzień spływu to trasa o długości ponad 18 kilometrów. Start z miejscowości Bąk. Dzień zaczął się lekkim zachmurzenie,. Jednak już w czasie dojazdu do miejsca rozpoczęcia spływu przyszła spora ulewa. Po drodze kierowca zgubił kajak i zakopał samochód w głębokim piachu tuż przed przejazdem kolejowym. Czyli spore atrakcje jak na początek. Kiedy udało się w końcu zwodować kajak i rozpocząć wiosłowanie, deszcz zmienił się w lekką mżawkę.