Kilka miesięcy przygotowań pod względem fizycznym oraz mentalnym i pojawiłem się w końcu na starcie Ultramaratonu Kaszubska Poniewierka u podnóża Łysej Góry w Sopocie (w zasadzie zostałem tam dowieziony - jeszcze raz dzięki Andrzej). Było kilkanaście minut po godzinie pierwszej w nocy. Oddałem worki z przepakiem i depozytem. Potem kontrola żeli i batonów oraz obowiązkowego ekwipunku. Następnie odprawa przed biegiem i oczekiwanie na start który miał odbyć się punktualnie o godzinie drugiej. W tym miejscu przypomnę że bieg odbywał się na dystansie 100 kilometrów, suma podbiegów to 2300 metrów, suma zbiegów to z kolei 2200 metrów, natomiast limit czasu to 16 godzin. Tak to wyglądało w teorii. Suche liczby, które tak naprawdę niewiele mówiły o tym co mnie miało czekać w ciągu najbliższych godzin. W pewnym momencie zaczęło się odliczanie, potem start i ruszyliśmy w stronę ciemności...
bieganie dookoła wyspy