Przejdź do głównej zawartości

Jesienne klimaty.

Z uwagi na kontuzję kostki (dokładnie stawu skokowego lub kaletki ścięgna achillesa - sam już nie wiem co mi dolega) postanowiłem niedzielne bieganie ograniczyć do minimum. Wybrałem tereny leśne okalające Stogi. Powodem takiego a nie innego wyboru były korzyści płynące z biegania po leśnych duktach. Miękkie podłoże działa kojąco na ścięgna i stawy oraz przez swoją strukturę powoduje wymuszenie innego działania całego układu motorycznego. Innymi słowy jest zdrowiej, bezpieczniej (choć nie zawsze) i bardziej technicznie.

Sam bieg był bardzo chaotyczny. Postanowiłem w miarę możliwości unikać głównych ścieżek leśnych i biec gdzie nogi poniosą. Zaliczałem wszystkie możliwe wzniesienia oraz zbiegi. Ograniczała mnie tylko granica morza i lasu. Kiedy tylko zbliżałem się do pierwszych oznak cywilizacji zmieniałem kierunek biegu na przeciwny. Tempo było raczej niskie, ale nie o to w tym treningu chodziło. Raczej podziwiałem okolice i skupiłem się na technice biegu. Zrobiłem też kilka przerw na wykonanie poniższych zdjęć aby podzielić się jesiennym klimatem lasu na Stogach. Mała galeria poniżej:


płasko

jeszcze bardziej płasko

pod górkę

cisza i spokój

stromo

bieg granią

gęsto

bursztyniarze są wśród nas

trochę wody i piasku

znowu piasek i woda

trawa

pozostałości po II wojnie światowej

?

Kiedy zakończyłem trening i zgrałem dane z zegarka pojawiła się pewna nieścisłość. Otóż naniesiony na mapę ślad GPS miał się nijak do rzeczywistości. Pierwszy raz zdarzyło się żeby mój zegar aż tak zwariował. Z poniższego zrzutu wynika że poruszałem się jakieś dwa kilometry dalej od pierwotnej trasy oraz uprawiałem triathlon w Porcie Północnym. 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Garmin Vivoactive 3 - szczera recenzja.

Mój pierwszy zegarek biegowy pochodził od firmy Garmin. Był to prosty Forerunner 10. Miał jednak kolosalną przewagę nad wbudowaną aplikacją w telefonie. Umożliwiał na bieżąco kontrolowanie tempa i dystansu biegu wprost z nadgarstka.  Do dnia dzisiejszego użytkowałem kilka różnych zegarków, aż pojawił się Garmin Vivoactive 3. Wiem że jest już wersja z numerem 4, ale czasem nie warto przepłacać. 

Kamizelka Evadict + kołczan na kije czyli zestaw obowiązkowy - recenzja.

Długo czekałem, aż taki zestaw pojawi się w Decathlonie. Do tego w tak atrakcyjnej cenie. Aby nie trzymać w napięciu podaję ceny już teraz: kamizelka biegowa - 99,00 zł kołczan na kije - 49,00 zł Jak łatwo zauważyć cennik firmy na literę "S" stratuje z o wiele wyższego poziomu. Można w tym momencie pomyśleć, że konkurencyjne rozwiązanie jest w takim razie lepsze pod względem wykonania czy też funkcjonalności. W końcu wyższa cena bierze się z jakiegoś powodu. Jak jest w rzeczywistości? Już spieszę z wyjaśnieniami.

Nike Downshifter 7 - piekielne buty - recenzja.

Raptem około dwieście kilometrów przebiegnięte w tych butach i chyba mogę już coś napisać o tym modelu. Zwłaszcza że jest o czym pisać w kwestii właściwości termicznych, ale o tym na końcu niniejszego wpisu.