Przejdź do głównej zawartości

Co jeść? Czyli żarcie vol.1.

Jak powszechnie wiadomo, to co spożywamy, ma ogromny wpływ na nasz organizm. Odpowiednio dobrana dieta umożliwia obniżenie masy ciała, a co za tym idzie polepszenie wyników sportowych. Jednak aby to wszystko zgrało się w czasie i przestrzeni, wymagane jest również dobranie rodzajów posiłków do aktualnej intensywności wykonywanych treningów. Większości znane jest pojęcie tak zwanego okna węglowodanowego. Istnieje wiele teorii na ten temat. Ja osobiście trzymam się wersji, iż po intensywnym bieganiu (dla każdego jest to inna wartość) organizm traci zasoby glikogenu mięśniowego (i nie tylko), które można uzupełnić w ciągu 30 minut po treningu. Oczywiście nie chodzi o czysty glikogen, gdyż ten jest produkowany przez wątrobę w wyniku wyrzutu insuliny przez trzustkę... itd. W każdym razie zwiększa się wtedy przyswajalność tego polisacharydu przez organizm. Brak uzupełnienia tych start może skutkować zmniejszeniem masy mięśniowej. Wszystko to wynika z tego, iż organizm w czasie intensywnego treningu, nie jest w stanie przyjąć odpowiedniej ilości składników odżywczych aby uzupełnić powstałe braki. Wtedy właśnie (po wysiłku fizycznym) pojawia się okienko, które daje możliwość uzupełnienia strat oraz regeneracji poprzez spożycie całkiem niezłej bomby kalorycznej. Najważniejsze że nie wpływa to negatywnie na masę ciała (nie otłuszcza organizmu) ponieważ prawie wszystko "idzie" w mięśnie. Tak to wygląda w wielkim skrócie i uproszczeniu.

Jednak zmęczenie treningowe nie napawa do tworzenia skomplikowanych potraw. Najłatwiej jest spożyć mrożoną pizzę lub coś w podobnym stylu. Jednak nie polecam tego rozwiązania. Podobnie jak wszelkich, mocno przetworzonych produktów. Dlatego też proponuje coś szybkiego, odżywczego, zdrowego i przygotowanego własnoręcznie. Nie do końca jest to całkowity "self made", ale bliski temu pojęciu.



To co widać powyżej to placek tortilli, który jest bazą opisywanej "potrawy". Można kupić gotowca lub dla bardziej wytrwałych proponuje własną produkcję. Trzymam się jednak zasady że ma być szybko, więc w tej wersji będzie to sklepowy produkt. Można użyć wersji pszennej, kukurydzianej lub razowej. Wszystko według gustu i smaku.


W kolejnym etapie prawą część placka smaruję wynalazkiem zwanym pesto - używam wersji zielonej. Dobrze żeby pesto było odpowiednio gęste - nie będzie wypływać. Następnie dodaję trzy plasterki pomidora.


Całość posypuję pewną ilością kukurydzy konserwowej - słodkiej. Można też dodać trochę pokrojonej, świeżej papryki.


Kolejnym dodatkiem są oliwki. Preferuję czarne czyli dojrzałe. Na powyższym przykładzie są natomiast zielone.

  
Całość dla podkreślenia smaku okraszam kaparami. Można też dodać jeszcze jakiejś zieleniny pod postacią rukoli lub roszponki. Akurat nie miałem żadnych z tych składników po ręką.


Na koniec zwijamy tortillę zgodnie ze znanym sobie sposobem i umieszczamy w kuchence mikrofalowej na okres 40 - 50 sekund i maksymalnej mocy grzewczej.


Dobrze jest też nie doprowadzić do odwodnienia. Proponuję to co powyżej. Świetnie się komponuje z tortillą i jest bardzo dobre. Jak już pisałem wcześniej jest to izotonik o smaku piwa.

Tortilla w przedstawionej wersji (wege) generuje około 380 kcal. Z kolei napój to 89 kcal. Czyli po bardzo intensywnym treningu (w moim przypadku 25 km = 2000 kcal) nie jest to ilość która może wydawać się szczególnie duża na tle stosowanej diety. Wykonanie całej procedury przygotowania posiłku zajmuje około sześciu do siedmiu minut łącznie z obróbką termiczną.


Na koniec propozycja podania a'la bar mleczny. W prostocie siła i moc...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Garmin Vivoactive 3 - szczera recenzja.

Mój pierwszy zegarek biegowy pochodził od firmy Garmin. Był to prosty Forerunner 10. Miał jednak kolosalną przewagę nad wbudowaną aplikacją w telefonie. Umożliwiał na bieżąco kontrolowanie tempa i dystansu biegu wprost z nadgarstka.  Do dnia dzisiejszego użytkowałem kilka różnych zegarków, aż pojawił się Garmin Vivoactive 3. Wiem że jest już wersja z numerem 4, ale czasem nie warto przepłacać. 

Kamizelka Evadict + kołczan na kije czyli zestaw obowiązkowy - recenzja.

Długo czekałem, aż taki zestaw pojawi się w Decathlonie. Do tego w tak atrakcyjnej cenie. Aby nie trzymać w napięciu podaję ceny już teraz: kamizelka biegowa - 99,00 zł kołczan na kije - 49,00 zł Jak łatwo zauważyć cennik firmy na literę "S" stratuje z o wiele wyższego poziomu. Można w tym momencie pomyśleć, że konkurencyjne rozwiązanie jest w takim razie lepsze pod względem wykonania czy też funkcjonalności. W końcu wyższa cena bierze się z jakiegoś powodu. Jak jest w rzeczywistości? Już spieszę z wyjaśnieniami.

Nike Downshifter 7 - piekielne buty - recenzja.

Raptem około dwieście kilometrów przebiegnięte w tych butach i chyba mogę już coś napisać o tym modelu. Zwłaszcza że jest o czym pisać w kwestii właściwości termicznych, ale o tym na końcu niniejszego wpisu.