Przejdź do głównej zawartości

W końcu zaczęło się długie (dłuższe) bieganie.

Przygotowania do Trójmiejski Ultra Track ruszyły pełną parą. Niedzielny trening miał być sposobem na rozruszanie kości, stawów i mięśni. Miał być również w miarę możliwości długi, ale nie koniecznie pod względem kilometrażu. Zależało mi bardziej na długości czasu spędzonego na treningu. Ponadto niedzielne bieganie było o tyle wyjątkowe, że pierwszy raz nie biegłem sam, a w towarzystwie znajomej (pozdrawiam). Czyżby moja samotność długodystansowca została przełamana?



Ruszyliśmy około 7:30 (w sumie chwilę później). Było jeszcze całkiem ciemno, ale z każdą minutą robiło się jaśniej. Temperatura ujemna i lekki, ale chłodny wiatr. Na początek został obrany kierunek na Westerplatte. Trasa asfaltowa i płaska czyli łatwo i przyjemnie. Tempo spokojne, konwersacyjne czyli wolne. Nie minęła godzina biegu (rozmowy) i byliśmy pod Pomnikiem Obrońców Wybrzeża. Na Westerplatte kompletne pustki. W sumie była niedziela i dość wczesna pora, więc nie ma się co dziwić. Chwila na odpoczynek oraz podziwianie widoków z dużej wysokości, uzupełnienie płynów i powrót w stronę węzła Ku Ujściu. Tam skręt na północ w stronę terminala kontenerowego drogą która pokryta jest kostką brukową. Kiedy dotarliśmy do DCT to trudno było dostać się do lasu i pobiec w stronę plaży na Stogach. Akurat przejeżdżał pociąg z kontenerami i trzeba było dłuższą chwilę zaczekać. Kiedy w końcu pociąg zniknął, można było wbiec na leśne ścieżki. Tutaj trasa prowadziła po lekko sypkim piasku co działało kojąco na stopy, które wcześniej zmagały się twardą nawierzchnią. Po dotarciu do schronu dowodzenia Baterii Wydmowej z 1919 roku, minęliśmy sporą grupę biegową, która zrobiła w tym czasie przerwę na ćwiczenia rozciągające. Następnie po lewej stronie mignęło główne wejście na plażę na Stogach i pobiegliśmy dalej prosto w kierunku Górek Zachodnich. Po drodze można było zauważyć wejście na plaże nr 23 (zorientowani wiedzą o co chodzi). Można było też zaliczyć kilka technicznych odcinków i niewielkich górek. Jednak trzeba w tym miejscu uważać na wystające korzenie, gałęzie oraz występujące miejscami błoto które może skutkować upadkiem. W lesie ponowny nawrót w stronę Stogów. W oddali można było zaobserwować wielkie silosy PERN-u, na szczęście nie było ich czuć. Po minięciu campingu numer 114 i 218 znaleźliśmy się na ulicy Nowotnej i z tego miejsca było już bardzo blisko do końca trasy. Pozostało już tylko jezioro Pusty Staw, kilka ulic i do domu... Zdaję sobie sprawę że powyższa relacja jest krótka, ale czas naprawdę szybko płynął.


W sumie wyszło tego wszystkiego 25 kilometrów w czasie dwie godziny i czterdzieści minut. Jako że miałem na sobie kamizelkę w którą zapakowałem trochę sprzętu, to do dziś czuję że mam mięśnie pleców (trochę bolą). Jednak treningi z pełnym wyposażeniem i obciążeniem są bardzo wskazane. Ponadto odnoszę wrażenie, że mięśnie łydek również miały swoje pięć minut. Na szczęście to dobry objaw, który oznacza że zaczęły działać na wyższych obrotach i teraz powinno być już tylko lepiej. Ogólnie biegło się naprawdę lekko i bez uczucia zwątpienia czy też rezygnacji. Planuje w tym miesiącu jeszcze jeden podobny bieg. Będzie on dłuższy - około 30 kilometrów. Muszę tylko wydłużyć trasę do Wisły Śmiałej i powinno być w porządku. Poza tym bieganie standardowych "dyszek" i tym podobnych dystansów w różnych konfiguracjach. Wszystko jednak w miarę wolnym tempie. Powoli i spokojnie do celu. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Garmin Vivoactive 3 - szczera recenzja.

Mój pierwszy zegarek biegowy pochodził od firmy Garmin. Był to prosty Forerunner 10. Miał jednak kolosalną przewagę nad wbudowaną aplikacją w telefonie. Umożliwiał na bieżąco kontrolowanie tempa i dystansu biegu wprost z nadgarstka.  Do dnia dzisiejszego użytkowałem kilka różnych zegarków, aż pojawił się Garmin Vivoactive 3. Wiem że jest już wersja z numerem 4, ale czasem nie warto przepłacać. 

Kamizelka Evadict + kołczan na kije czyli zestaw obowiązkowy - recenzja.

Długo czekałem, aż taki zestaw pojawi się w Decathlonie. Do tego w tak atrakcyjnej cenie. Aby nie trzymać w napięciu podaję ceny już teraz: kamizelka biegowa - 99,00 zł kołczan na kije - 49,00 zł Jak łatwo zauważyć cennik firmy na literę "S" stratuje z o wiele wyższego poziomu. Można w tym momencie pomyśleć, że konkurencyjne rozwiązanie jest w takim razie lepsze pod względem wykonania czy też funkcjonalności. W końcu wyższa cena bierze się z jakiegoś powodu. Jak jest w rzeczywistości? Już spieszę z wyjaśnieniami.

Nike Downshifter 7 - piekielne buty - recenzja.

Raptem około dwieście kilometrów przebiegnięte w tych butach i chyba mogę już coś napisać o tym modelu. Zwłaszcza że jest o czym pisać w kwestii właściwości termicznych, ale o tym na końcu niniejszego wpisu.