Przejdź do głównej zawartości

Machać czy nie machać?

To będzie krótki wpis, ale treściwy jak sądzę. Niepisany zwyczaj wśród biegaczy stanowi że mijając innego biegacza powinniśmy go pozdrowić. Chodzi oczywiście o sytuację w trakcie treningu na biegowej trasie. Najlepiej zrobić to przez podniesienie prawej dłoni w górę lub lewej jeśli mamy w planie przybicie piątki. Można tez pomachać ręką lub skinąć głową. Tak wygląda teoria, jednak praktyka pokazuje że nie zawsze tak to wygląda.




Kiedy zaczynałem biegać zupełnie nie wiedziałem o tym zwyczaju. Po jakimś czasie skojarzyłem o co ludziom chodzi kiedy do mnie machają w trakcie biegu. Postanowiłem odpowiadać na pozdrowienia. Bardzo przyjemne uczucie. Człowiek od razu czuje że przynależy do jakiejś społeczności. Wszystko było by fajnie gdyby nie jeden szczegół. Nie zawsze jest tak że biegacze się pozdrawiają. Często spotykam się z sytuacją że nie ma żadnej reakcji. Myślę sobie wtedy, że to niewiedza innej osoby, mały staż biegowy, itp. W końcu ja też nie wiedziałem. Jednak są momenty kiedy osoba biegnąca z naprzeciwka nie wygląda na całkiem zielonego w kwestii biegania, a reakcji brak. Bywa też że moment podniesienia dłoni jest wręcz nie widoczny lub odbywa się w ostatniej chwili. Z kolei spotkałem się z sytuacjami gdzie biegacz rozgląda się w każdym możliwym kierunku tylko nie w moim. Wygląda to tak jakby nie chciał spotkać mojego wzroku i być zmuszonym do podniesienia dłoni. Ja też oczywiście nie jestem święty. Czasem jestem tak skupiony na treningu że biegnę na tak zwanym autopilocie. Nie rejestruję do końca otaczającej mnie rzeczywistości. Jest to coś w rodzaju widzenia tunelowego. Po prostu biegnę przed siebie i nie zawsze pamiętam co lub kogo mijałem. Wtedy na pewno są przypadki braku reakcji z mojej strony. Jednak zazwyczaj staram się odpowiadać lub samemu wykonać pierwszy ruch.

Tak to właśnie wszystko wygląda z mojej perspektywy. Wydaje mi się że moje spostrzeżenia są zbieżne z obserwacjami innych osób i nie wnoszę zbyt wiele do tematu. Jednak czasem warto przypomnieć sobie jak wygląda część biegowego savoir vivre.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Garmin Vivoactive 3 - szczera recenzja.

Mój pierwszy zegarek biegowy pochodził od firmy Garmin. Był to prosty Forerunner 10. Miał jednak kolosalną przewagę nad wbudowaną aplikacją w telefonie. Umożliwiał na bieżąco kontrolowanie tempa i dystansu biegu wprost z nadgarstka.  Do dnia dzisiejszego użytkowałem kilka różnych zegarków, aż pojawił się Garmin Vivoactive 3. Wiem że jest już wersja z numerem 4, ale czasem nie warto przepłacać. 

Kamizelka Evadict + kołczan na kije czyli zestaw obowiązkowy - recenzja.

Długo czekałem, aż taki zestaw pojawi się w Decathlonie. Do tego w tak atrakcyjnej cenie. Aby nie trzymać w napięciu podaję ceny już teraz: kamizelka biegowa - 99,00 zł kołczan na kije - 49,00 zł Jak łatwo zauważyć cennik firmy na literę "S" stratuje z o wiele wyższego poziomu. Można w tym momencie pomyśleć, że konkurencyjne rozwiązanie jest w takim razie lepsze pod względem wykonania czy też funkcjonalności. W końcu wyższa cena bierze się z jakiegoś powodu. Jak jest w rzeczywistości? Już spieszę z wyjaśnieniami.

Nike Downshifter 7 - piekielne buty - recenzja.

Raptem około dwieście kilometrów przebiegnięte w tych butach i chyba mogę już coś napisać o tym modelu. Zwłaszcza że jest o czym pisać w kwestii właściwości termicznych, ale o tym na końcu niniejszego wpisu.