Jako że akurat jestem w momencie spożywania sporych ilości węglowodanów, to może dziś przedstawię coś co te składniki dostarcza w sporych ilościach. I do tego chyba całkiem dobrze smakuje.
Wersję tego dania, którą dzisiaj opisuję, spożywam zazwyczaj przed startem czyli w okresie taperingu. Przygotowanie jest łatwe, proste i przyjemne (w końcu to spaghetti), a co najważniejsze do minimum ograniczyłem użycie przetworzonych części składowych dania. Oczywiście można coś jeszcze w tej kwestii poprawić, ale nie popadajmy w skrajność.
Skladniki:
- makaron razowy (80 gr.)
- krojone pomidory w puszcze
- cebula
- czosnek
- bazylia, oregano
- mozzarella
Makaron wrzucam do wrzącej wody i gotuję jakieś dziesięć minut. Żeby przyspieszyć ten proces można dodać do wody szczyptę soli (przed zagotowaniem wody). Cebulę kroję na drobno. Rodzaj i ilość cebuli według upodobania. Czosnek najlepiej wycisnąć lub jak ktoś woli również pokroić na drobne kawałki. Ilość czosnku ograniczam do maksymalnie pięciu ząbków.
Następnie rozgrzewam na patelni oliwę. Potem dodaję przygotowaną wcześniej cebulę i czosnek. Czekam aż się zarumienią, a nawet lekko przypalą (przysmażą?). Następnie otwieram magiczną puszkę z pomidorami i jej zawartość umieszczam na patelni. Kolejnym krokiem jest dodanie pewnej ilości oregano i bazylii - z przewaga tej pierwszej. Potem mozolne mieszanie zawartości. Kiedy tak powstały sos zaczyna się powoli gotować, ujmuję trochę ognia i dalej podgrzewam.
W tym czasie makaron powinien już być gotowy. Odcedzam i umieszczam świderki na talerzu. Zawartość patelni przelewam również na talerz. Dodatkowo wszystko posypuję niewielką ilością mozzarelli.
Tak skonstruowany posiłek ma około 400 kcal. Czasem dorzucam tuńczyka, wtedy wychodzi jakieś 450 - 460 kcal. Jednak to już danie, które ma dodatkowo sporo białka. W ostatnich dniach przedstartowych nie jest to dodatek (przynajmniej dla mnie) wskazany. W każdym razie polecam poeksperymentować i zastosować inne dodatkowe składniki. Smacznego.
Komentarze
Prześlij komentarz