Przejdź do głównej zawartości

Już niedługo kolejny bieg ultra.

Do Ultramaratonu Kaszubska Poniewierka pozostało nieco ponad trzy miesiące. Może się wydawać że to sporo czasu, ale w świecie ultra to bardzo krótki okres czasu na przygotowania do biegu. Gdyby była mowa o stracie na 10 kilometrów lub w półmaratonie, to mógłbym stwierdzić że czasu naprawdę sporo. Jednak to 100 kilometrów do przebiegnięcia (tudzież przejścia) i trochę mnie to martwi z kilku powodów.


Główny problem to okres na jaki przypadają te trzy miesiące. Mam tu na myśli czas wakacji, urlopu oraz teoretycznie ładnej pogody. Z tym wiąże się wiele pokus, które mogą być zdradliwe i mieć negatywny wpływ na przygotowania. Weekendowe grillowanie, jakieś piwko, wyjście na smażoną rybę i frytki oraz podobne produkty rodzimej gastronomii to potencjalne zło dla organizmu biegacza. Do tego dochodzi wyjazd na urlop gdzie trudno o ograniczenia w tej kwestii. Oczywiście można stwierdzić że jeżeli chce się biegać to trzeba wprowadzić rygor i tym podobne rzeczy. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Może Kaszubską Poniewierkę powinni przenieść na jesień lub zimę? Wtedy byłoby o wiele łatwiej.

Abstrahując od tych dywagacji, mogę tylko napisać że najbliższe miesiące to będzie swoisty test na siłę woli. Mój podstawowy cel to utrzymać obecną masę ciała (a nawet obniżyć). W końcu nie od dziś wiadomo że niska waga umożliwia bardziej wydajne bieganie. Pod względem treningowym chcę się skupić na długich i spokojnych biegach oraz zwiększyć ilość ćwiczeń siłowych. Oczywiście długie biegi to kolejne wyzwanie, biorąc pod uwagę ograniczenia czasowe i panującą aktualnie aurę pogodową. Do tego w trakcie urlopu który planuję, będzie naprawdę gorąco i pewnie będę miał wytłumaczenie żeby co nieco poluzować. Ale w końcu to urlop i chyba można trochę odpuścić? A może jednak nie? Trochę się miotam. 

Wiem że będzie bardzo trudno, ale w końcu tak ma właśnie być. W innym przypadku to wszystko nie miało by sensu i jakiegokolwiek celu. W końcu 100 kilometrów same się nie przebiegnie. Mówiąc (pisząc) krótko - teraz albo nigdy. Nie dopuszczam innej możliwości.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Garmin Vivoactive 3 - szczera recenzja.

Mój pierwszy zegarek biegowy pochodził od firmy Garmin. Był to prosty Forerunner 10. Miał jednak kolosalną przewagę nad wbudowaną aplikacją w telefonie. Umożliwiał na bieżąco kontrolowanie tempa i dystansu biegu wprost z nadgarstka.  Do dnia dzisiejszego użytkowałem kilka różnych zegarków, aż pojawił się Garmin Vivoactive 3. Wiem że jest już wersja z numerem 4, ale czasem nie warto przepłacać. 

Kamizelka Evadict + kołczan na kije czyli zestaw obowiązkowy - recenzja.

Długo czekałem, aż taki zestaw pojawi się w Decathlonie. Do tego w tak atrakcyjnej cenie. Aby nie trzymać w napięciu podaję ceny już teraz: kamizelka biegowa - 99,00 zł kołczan na kije - 49,00 zł Jak łatwo zauważyć cennik firmy na literę "S" stratuje z o wiele wyższego poziomu. Można w tym momencie pomyśleć, że konkurencyjne rozwiązanie jest w takim razie lepsze pod względem wykonania czy też funkcjonalności. W końcu wyższa cena bierze się z jakiegoś powodu. Jak jest w rzeczywistości? Już spieszę z wyjaśnieniami.

Nike Downshifter 7 - piekielne buty - recenzja.

Raptem około dwieście kilometrów przebiegnięte w tych butach i chyba mogę już coś napisać o tym modelu. Zwłaszcza że jest o czym pisać w kwestii właściwości termicznych, ale o tym na końcu niniejszego wpisu.