Przejdź do głównej zawartości

Amazfit BIP - krótka recenzja taniego zegarka o sporych możliwościach.

Z racji sezonu ogórkowego postanowiłem pokusić się na kolejną recenzję sprzętu, który może być wykorzystany w trakcie aktywności fizycznej. Tym razem padło na zegarek (smartwatch) Amazfit BIP. Sprzęt ten jest sygnowany przez Xiaomi, ale nie do końca jest to ich produkt. Jednak nie to jest najważniejsze. Zegarek zakupiłem jako chwilowe zastępstwo dla Suunto Ambit 3 Run. Jak się sprawdził? Poniżej więcej na ten temat.



Na początku ważna informacja. Nie jest to zegarek dla osób, które potrzebują multum informacji na temat swojego biegu bądź innej formy aktywności. Nie zastąpi profesjonalnego zegarka, ale ma kilka istotnych zalet, które deklasują inne tego typu produkty.

Posiada on wbudowany bluetooth, GPS, GLONASS, pulsometr, akcelerometr, kompas, wysokościomierz (barometr). Sporo tego jak na tak małe urządzenie. Skupmy się jednak na funkcjach  typowo sportowych. Można z niego korzystać podczas biegu, biegu po bieżni, jazdy na rowerze oraz chodu. Sygnał sytemu nawigacji satelitarnej łapie w przeciągu kilkudziesięciu sekund i już go nie traci. Na głównym ekranie wyświetla się czas aktywności, średnie tempo danego odcinka, dystans oraz tętno. 

 


Na kolejnych ekranach mamy mniej wartościowe informacje takie jak ilość kroków, długość kroku, suma podejść oraz zejść i tak dalej. W sumie nie za dużo danych, ale w zupełności wystarczy do podstawowego monitorowania naszego biegu. Wszystkie te informacje są potem synchronizowane z aplikacją na naszym smartphonie (android lub ios). Można oczywiście treningi przeglądać również na zegarku, ale więcej informacji uzyskami w dedykowanej aplikacji. Poniżej kilka zrzutów ekranu, które chyba nie wymagają komentarza.





Jak widać w aplikacji można uzyskać sporo ciekawych i wartościowych informacji. Są one przedstawione w sensowny sposób. Wszystko jest czytelne i zrozumiałe. Ślad GPS (GLONASS) jest poprawny. Pozostałe dane również wydają się być wiarygodne. Jedyne zastrzeżenie mam do tętna. Ale technologia w jakiej został wykonany czujnik może charakteryzować się pewnymi przekłamaniami. Wadą może być także brak bezpośredniej możliwości synchronizacji z innymi serwisami typu Endomondo czy też Strava. Piszę "bezpośredniej", ponieważ na androidzie można to zrobić korzystając z innych aplikacji, a na ios jest to niestety niemożliwe na dzień dzisiejszy. 

Ponadto zegarek umożliwia analizę snu, monitorowanie dziennej ilości kroków, "kalorii" oraz dystansu. W każdej chwili jest w stanie zmierzyć aktualne tętno lub robić to automatycznie w określonych interwałach. Ilość spalonych "kalorii" odnosi się tylko do kroków i przemierzonego dystansu. Nie ma opcji mierzenia całodniowego wysiłku organizmu.


Istnieje również możliwość użycia kompasu i wysokościomierza. Jednak z tych funkcji nie skorzystamy w trakcie treningu. Ponadto sprzęt teoretycznie posiada normę IP68. Producent twierdzi jednak że nie zaleca kąpieli w basenie. Osobiście mogę potwierdzić, że można z zegarkiem pływać.


Zegarem ma dwie ogromne zalety. Pierwsza to bateria. Pojemność wydaję się być skromna, bo wynosi zaledwie 190 mAh. W trakcie mojego użytkowania okazało się że to nie jest najważniejsze. Technologia wykonania ekranu (im mocniejsze słońce, tym lepsza widoczność) oraz optymalizacja dały niesamowite efekty. W ciągu 27 wakacyjnych dni wykonałem dziesięć treningów (rower, bieganie), do tego analiza snu i codzienna synchronizacja. Bateria wskazuje na tą chwilę 29% pojemności. Moim zdaniem wynik rewelacyjny. Mój Suunto schował się do szuflady. Druga sprawa to cena. Sprzęt można zakupić za niecałe trzysta złotych... :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Garmin Vivoactive 3 - szczera recenzja.

Mój pierwszy zegarek biegowy pochodził od firmy Garmin. Był to prosty Forerunner 10. Miał jednak kolosalną przewagę nad wbudowaną aplikacją w telefonie. Umożliwiał na bieżąco kontrolowanie tempa i dystansu biegu wprost z nadgarstka.  Do dnia dzisiejszego użytkowałem kilka różnych zegarków, aż pojawił się Garmin Vivoactive 3. Wiem że jest już wersja z numerem 4, ale czasem nie warto przepłacać. 

Kamizelka Evadict + kołczan na kije czyli zestaw obowiązkowy - recenzja.

Długo czekałem, aż taki zestaw pojawi się w Decathlonie. Do tego w tak atrakcyjnej cenie. Aby nie trzymać w napięciu podaję ceny już teraz: kamizelka biegowa - 99,00 zł kołczan na kije - 49,00 zł Jak łatwo zauważyć cennik firmy na literę "S" stratuje z o wiele wyższego poziomu. Można w tym momencie pomyśleć, że konkurencyjne rozwiązanie jest w takim razie lepsze pod względem wykonania czy też funkcjonalności. W końcu wyższa cena bierze się z jakiegoś powodu. Jak jest w rzeczywistości? Już spieszę z wyjaśnieniami.

Nike Downshifter 7 - piekielne buty - recenzja.

Raptem około dwieście kilometrów przebiegnięte w tych butach i chyba mogę już coś napisać o tym modelu. Zwłaszcza że jest o czym pisać w kwestii właściwości termicznych, ale o tym na końcu niniejszego wpisu.