Tydzień temu zaczęła się powtórka z historii. Ból rozcięgna podeszwowego i stawu skokowego jak sądzę. Nie chcę się tu rozpisywać o szczegółach. Wystarczy przeczytać ten wpis: "W celi śmierci". W zasadzie sytuacja jest identyczna. Bardziej ciekawi mnie co jest przyczyną tego stanu. Domyślam się że nic co związane jest z treningiem. W tym roku naprawdę zwracałem uwagę na kilka aspektów, które mogą doprowadzić do kontuzji i wydaje mi się że je wyeliminowałem. Więc pytam się samego siebie - o co chodzi?
Jak podaje się w literaturze fachowej przyczyn wspomnianego problemu jest wiele:
1. źle dobrane obuwie - te w którym biegam używam już ponad rok, na asfalt i w teren zamiennie dwie pary
2. zwiększona intensywność treningów - nie wydaje mi się żeby 150 kilometrów miesięcznie było problemem
3. brak rozgrzewki - każdy pierwszy kilometr mojego treningu traktuję jako rozgrzewkę
4. inne urazy - nie pamiętam
5. stres - ?
Po przejrzeniu tej listy nie widzę jakiejś konkretnej przyczyny. Wiem że problemy z rozcięgnem podeszwowym mogą mieć źródło na poziomie mięśni grzbietu. Kiedy w zeszłym roku udałem się do fizjoterapeuty, dowiedziałem się że własnie napięcie tych mięśni powoduje ból stopy. Przynajmniej tak było w moim przypadku. Jednak to nie wyjaśnia prawdziwego źródła zaistniałej sytuacji.
Bardzo zainteresował mnie punkt numer pięć. Może faktycznie się stresuję. Za dwa tygodnie czeka mnie start w ultramaratonie. W zeszłym roku była identyczna sytuacja. Ale wtedy mogłem winić zbyt intensywne treningi oraz zbyt dużą masę własną. Tym razem te czynniki nie występują, a sytuacja powtarza się dokładnie w tym samym czasie - jak w zegarku. Osobiście nie czuję jakiegoś niesamowitego niepokoju przed startem. Stan psychiczny określiłbym jako standardowy. Jakieś tam poddenerwowanie występuje, ale nie jest to coś co miałoby doprowadzić do paniki. Być może te niewielkie symptomy, które w moim odczuciu są zupełnie normalne, tak naprawdę powodują aktualne problemy. Sam już nie wiem. W każdym razie zacząłem więcej rolowania i dzisiaj oklejam stopę taśmą kinezjologiczną. Może jeszcze jakaś medytacja pomoże...
Komentarze
Prześlij komentarz