Przejdź do głównej zawartości

Druga świeczka na torcie.

Tak, minęło już dwa lata od pierwszego wpisu na tym blogu. Niby niewiele, ale z drugiej strony to kawał czasu w przypadku biegania. Sporo kilometrów można przebiec przez dwa lata i do tego solidnie się zmęczyć oraz podzielić się z innymi wrażeniami. Także czas na małe podsumowanie. Jako że nie chcę robić podsumowania z dwóch lat (poprzednik rok opisałem rok temu), to skupię się na ostatnich dwunastu miesiącach.

październik 2017
- zacząłem walczyć z wagą (nadwagą)
- początek przygotowań do Trójmiejski Ultra Track

listopad 2017
- dalsza walka z kilogramami

grudzień 2017
- zrzuciłem trochę balastu
- start w biegu (chodzie) na orientację Harce Prezesa - dotarłem do mety

styczeń 2018
- dalej ubijam nadprogramowe kilogramy

luty 2018
- osiągnięcie celu - 78 kilogramów (było 89 we wrześniu 2017)
- start w TUT - nowa życiówka

marzec 2018
- biegam dalej i czekam na wiosnę
- przygotowania do Ultramaratonu Kaszubska Poniewierka

kwiecień 2018
- moja osobista odpowiedź na plany likwidacji lasu i plaży na Stogach
- dalsze przygotowania do UKP

maj 2018
- zaczynam intensywnie korzystać z roweru jako dodatku do podstawowego treningu
- pierwsze w życiu odwodnienie - Jantarowy Przełaj

czerwiec 2018
- biegam dalej
- waga stoi w miejscu

lipiec 2018
- urlop i skok masy ciała

sierpień 2018
- stres i wywołane przez to kontuzje
- dalsze przygotowania (intensywne) do UKP

wrzesień 2018
- pierwszy raz w życiu przebiegam 100 km (z kijami - nowość) - UKP
- długa regeneracja po ultramaratonie

październik 2017
- właśnie tworzę ten wpis i staram się zrzucić trochę masy (tłuszczowej)

Jak widać trochę tego było, ale znowu nie aż tak wiele. Dwa ultramaratony w roku to chyba optimum dla mnie, aczkolwiek dopóki nie spróbuję więcej to się nie przekonam. Raczej nie biegam w zawodach na asfalcie. Przełaj i "na orientację" to takie przerywniki pomiędzy ultra. Cały czas staram się stosować odpowiednią dietę. Wiem że wystarczy odpuścić na pewien okres i skutki są tragiczne. Potem trzeba pracować bardzo mozolnie aby wrócić do stanu początkowego. Na szczęście nie zagapiłem się na długo i do nadrobienie nie jest wiele. Mam nadzieję że motto mojego bloga faktycznie pokaże innym (niezdecydowanym lub zrezygnowanym) że faktycznie można - wystarczy chcieć. 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Garmin Vivoactive 3 - szczera recenzja.

Mój pierwszy zegarek biegowy pochodził od firmy Garmin. Był to prosty Forerunner 10. Miał jednak kolosalną przewagę nad wbudowaną aplikacją w telefonie. Umożliwiał na bieżąco kontrolowanie tempa i dystansu biegu wprost z nadgarstka.  Do dnia dzisiejszego użytkowałem kilka różnych zegarków, aż pojawił się Garmin Vivoactive 3. Wiem że jest już wersja z numerem 4, ale czasem nie warto przepłacać. 

Kamizelka Evadict + kołczan na kije czyli zestaw obowiązkowy - recenzja.

Długo czekałem, aż taki zestaw pojawi się w Decathlonie. Do tego w tak atrakcyjnej cenie. Aby nie trzymać w napięciu podaję ceny już teraz: kamizelka biegowa - 99,00 zł kołczan na kije - 49,00 zł Jak łatwo zauważyć cennik firmy na literę "S" stratuje z o wiele wyższego poziomu. Można w tym momencie pomyśleć, że konkurencyjne rozwiązanie jest w takim razie lepsze pod względem wykonania czy też funkcjonalności. W końcu wyższa cena bierze się z jakiegoś powodu. Jak jest w rzeczywistości? Już spieszę z wyjaśnieniami.

Nike Downshifter 7 - piekielne buty - recenzja.

Raptem około dwieście kilometrów przebiegnięte w tych butach i chyba mogę już coś napisać o tym modelu. Zwłaszcza że jest o czym pisać w kwestii właściwości termicznych, ale o tym na końcu niniejszego wpisu.