Przejdź do głównej zawartości

Inov-8 Parkclaw po 200 kilometrach.

Dwieście kilometrów to dla mnie granica po której mogę napisać coś więcej na temat użytkowanych butów. Niedawno właśnie taki kilometraż osiągnęły moje Inov-8. Buty które dla mnie były wstępem na zakazany lub też nieznany "teren" niskiego dropa i skromnej amortyzacji. Czymś czego się bałem, a jednocześnie było bardzo pociągającym zjawiskiem prowadzącym do bardziej naturalnego biegania.


Model Parkclaw zakupiłem tuż przed TUT-em i zaryzykowałem bieg w prawie zupełnie nowych butach. Jak później się okazało, takie ryzyko opłaciło się i przyniosło wymierne efekty. Dziś mogę stwierdzić że ten model to jedne z najlepszych butów w jakich biegałem. Czucie terenu, prowadzenie stopy i wygoda użytkowania jest na naprawdę wysokim poziomie. Buty idealnie pasują do moich stóp. Są odpowiednio szerokie. Niski drop nie generuje żadnych negatywnych zjawisk. Przyczepność podeszwy również jest bardzo dobra. Przewiewność butów oraz wewnętrzna termika stanowi swoisty kompromis, który uważam za bardzo dobry. Do butów przenika mało piasku, cholewka nie jest sitkiem, ale również nie tworzy w środku małego piecyka. Woda czy tez błoto również nie ma łatwego zadania aby dostać się do środka.



Same buty wyglądają bardzo dobrze po przebiegnięciu w nich dwustu kilometrów. Podeszwa wykazuje minimalne oznaki zużycia (biegałem też po asfalcie). Cholewka trzyma się w całości, zapiętki nie są uszkodzone. Nie zaobserwowałem żadnych przetarć. Sznurówki również są w całości, choć tutaj mogę mieć jedną uwagę. Czasem dochodzi do rozsznurowania jednego z butów w trakcie biegu. Zdarza się to rzadko, ale jest warte odnotowania. Wkładki również są w całości, jedynie ścierają się wewnętrzne napisy, ale to czysta kosmetyka i nie rzutuje to na bieg. Jaskrawy kolor powoduje że buty łatwo się brudzą. Jednak na to nie mam już wpływu i w sumie mi to nie przeszkadza.



Resumując mogę stwierdzić że pewnie ponownie kupiłbym buty tego producenta. Oczywiście ostateczna decyzja zapadnie za kilkaset kilometrów, ale na tą chwilę jestem zadowolony. Biega mi się w tych butach naprawdę dobrze. Niski drop oraz skromna amortyzacja okazały się nie takie straszne jak mogłoby się wydawać. Czasem warto spróbować czegoś nowego i mile się zaskoczyć.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Garmin Vivoactive 3 - szczera recenzja.

Mój pierwszy zegarek biegowy pochodził od firmy Garmin. Był to prosty Forerunner 10. Miał jednak kolosalną przewagę nad wbudowaną aplikacją w telefonie. Umożliwiał na bieżąco kontrolowanie tempa i dystansu biegu wprost z nadgarstka.  Do dnia dzisiejszego użytkowałem kilka różnych zegarków, aż pojawił się Garmin Vivoactive 3. Wiem że jest już wersja z numerem 4, ale czasem nie warto przepłacać. 

Kamizelka Evadict + kołczan na kije czyli zestaw obowiązkowy - recenzja.

Długo czekałem, aż taki zestaw pojawi się w Decathlonie. Do tego w tak atrakcyjnej cenie. Aby nie trzymać w napięciu podaję ceny już teraz: kamizelka biegowa - 99,00 zł kołczan na kije - 49,00 zł Jak łatwo zauważyć cennik firmy na literę "S" stratuje z o wiele wyższego poziomu. Można w tym momencie pomyśleć, że konkurencyjne rozwiązanie jest w takim razie lepsze pod względem wykonania czy też funkcjonalności. W końcu wyższa cena bierze się z jakiegoś powodu. Jak jest w rzeczywistości? Już spieszę z wyjaśnieniami.

Nike Downshifter 7 - piekielne buty - recenzja.

Raptem około dwieście kilometrów przebiegnięte w tych butach i chyba mogę już coś napisać o tym modelu. Zwłaszcza że jest o czym pisać w kwestii właściwości termicznych, ale o tym na końcu niniejszego wpisu.