Przejdź do głównej zawartości

Droga do UKP cz. 4 - plan, strategia, oczekiwany wynik.

Długo nad tym myślałem i chyba wymyśliłem. Tak mi się przynajmniej wydaje. Plan jest prosty. Dobiec do celu i po drodze cieszyć się tym biegiem bez zbędnego grymasu bólu na twarzy. Jest kilka kluczowych kwestii których nie jestem w stanie przewidzieć, ale to akurat domena każdego długiego biegu. Ale zacznijmy od początku.


Ultramaraton Kaszubska Poniewierka w wersji którą wybrałem to 75 kilometrów biegu (chodu też) po bezdrożach i wzniesieniach Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego oraz terenach Kaszubskiego Parku Krajobrazowego. Start planowany jest na szóstą rano w dniu 14.09.2019 z punktu zwanego Wróblówką. Pierwszy odcinek (23 km i 4 godziny czasu) to raczej płaski bieg trailowy z jednym wyjątkiem. Chodzi mi o rzekę Radunię i jezioro Łapińskie Nowe. To już mocno techniczny odcinek o dużym nachyleniu tuż nad taflą wody. Wbrew pozorom potrafi odcisnąć mocno piętno na kondycji biegacza. Miałem okazję zmierzyć się z tą trasa dwa razy. Pierwszy raz był bardzo słaby, drugi z kolei okazał się o wiele łatwiejszy. Sądzę że tym razem będzie podobnie, a może nawet lepiej.

Pierwszy punkt kontrolny to szkoła w Skrzeszewie. Chwila na odpoczynek, uzupełnienie zapasów i przygotowanie przed kolejnym etapem, który jest też sporym wyzwaniem (19 km i 3 godziny czasu). Mam tu na myśli Jar Raduni. Kolejny techniczne bieganie. Trochę ostrych podejść, zwalone drzewa, krzaki i tym podobne.

Następnie trzeba dostać się do kartuz gdzie jest drugi punkt kontrolny. To tak zwana ławka Asesora. Prowadzi do niej podejście po stromych schodach. Trochę to wybija z rytmu, ale za to są ładne widoki. Potem to już prosta droga do mety czyli zostaje 33 kilometry i 5 godzin czasu. Po drodze jeszcze jeden punkt żywieniowy (nie kontrolny) w Brodnicy Dolnej (59 km) i sławetne podejście na Wieżycę czyli najwyższy szczyt w okolicy. Następnie można się sturlać do mety i to było na tyle.

Tak wygląda trasa. Żeby zmieścić się w ogólnym limicie czasu 12 godni trzeba biec z średnim tempem 9 minut i 36 sekund na kilometr. Można stwierdzić że to spacer, szybszy ale nadal spacer. Teoretycznie jest w tym sporo prawdy, ale praktycznie to wiem co było w zeszłym roku na trasie 100 kilometrów.

Zakładam że jestem w stanie zmieścić się w czasie około 11 godzin (tempo średnie 8'48"). Wiem, szału nie ma. Zwłaszcza że w tegorocznym TUT-cie (zimą) dystans blisko 70 kilometrów pokonałem w trochę ponad 9 godzin. Jednak to było w lutym i forma była zupełnie inna.

Jest oczywiście szansa na skrócenie czasu, ale to w moim wypadku zależy od warunków pogodowych. Jak przygrzeje słońce to "po zawodach". Liczę że będzie w miarę znośnie i ten element nie zakłóci mojego planu.

Sprzęt mam w zasadzie skompletowany i przetestowany. W tym aspekcie nic już raczej nie będę zmieniał. Jest dobrze i niech tak pozostanie. Fizycznie też raczej jakiś problemów nie mam (mógłbym być jak zwykle trochę lżejszy). Tak więc czas 11 godzin jest wypadkową mojej aktualnej formy i tego jak naprawdę się teraz czuję. Być może za miesiąc będzie inaczej. Podreperuję sprawność i szybkość. Pożyjemy i zobaczymy. Z drugiej strony im dłużej na trasie to w sumie przyjemniej. W końcu biegi ultra to też obcowanie z naturą i płynące z tego wszystkie zalety.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Garmin Vivoactive 3 - szczera recenzja.

Mój pierwszy zegarek biegowy pochodził od firmy Garmin. Był to prosty Forerunner 10. Miał jednak kolosalną przewagę nad wbudowaną aplikacją w telefonie. Umożliwiał na bieżąco kontrolowanie tempa i dystansu biegu wprost z nadgarstka.  Do dnia dzisiejszego użytkowałem kilka różnych zegarków, aż pojawił się Garmin Vivoactive 3. Wiem że jest już wersja z numerem 4, ale czasem nie warto przepłacać. 

Kamizelka Evadict + kołczan na kije czyli zestaw obowiązkowy - recenzja.

Długo czekałem, aż taki zestaw pojawi się w Decathlonie. Do tego w tak atrakcyjnej cenie. Aby nie trzymać w napięciu podaję ceny już teraz: kamizelka biegowa - 99,00 zł kołczan na kije - 49,00 zł Jak łatwo zauważyć cennik firmy na literę "S" stratuje z o wiele wyższego poziomu. Można w tym momencie pomyśleć, że konkurencyjne rozwiązanie jest w takim razie lepsze pod względem wykonania czy też funkcjonalności. W końcu wyższa cena bierze się z jakiegoś powodu. Jak jest w rzeczywistości? Już spieszę z wyjaśnieniami.

Nike Downshifter 7 - piekielne buty - recenzja.

Raptem około dwieście kilometrów przebiegnięte w tych butach i chyba mogę już coś napisać o tym modelu. Zwłaszcza że jest o czym pisać w kwestii właściwości termicznych, ale o tym na końcu niniejszego wpisu.