Przejdź do głównej zawartości

GUR 52 km - krótki opis trasy.

Za dwa tygodnie rusza Garmin Ultra Race w Gdańsku. W moim wypadku będzie to trasa o długości 52 kilometrów. Poniżej kilka moich własnych spostrzeżeń (bardzo ogólnych) na temat trasy tego biegu. Być może komuś się przyda lub pomoże obrać odpowiednią strategię na ten bieg.



Bieg rozpoczyna się w Gdańsku, potem zahacza o Sopot i Gdynię i kończy się ponownie w Gdańsku. Jak łatwo zauważyć mamy tu do czynienia z pętlą. Częściowo (w sumie w większości) trasa jest mi znana i wiem czego się spodziewać w trakcie biegu. 


Start jest w okolicach gdańskiego Zoo. Potem mamy Dolinę Czystej Wody gdzie jest w miarę płasko. Wzniesienia zaczynają się na następnych etapach tego biegu. Dolina Radości, Dolina Wężów, Samborowo - te nazwy znane są tutejszym biegaczom i wiedzą oni że można się tu zmęczyć. VII Dwór i mamy pierwszy PK (11 km) na trasie. Następnie dalej krążymy po Lasach Oliwskich i w Owczarni kolejny PK na 22 kilometrze. Moim zdaniem do tego momentu trzeba szanować nogi. 

Przebiegamy przez ulicę Spacerową i tutaj teoretycznie robi się bardziej płasko, ale to wrażenie może być zwodnicze. Owszem nie ma już mocno stromych podejść i zejść, ścieżki robią się szersze, ale to nadal typowe górki Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. 

Po dotarciu do Sopotu znowu zaczyna się sinusoida podbiegów i zbiegów. Po drodze mamy trzeci PK (32 km). Łydki mogą już palić żywym ogniem. Stawy skokowe również przypominają o sobie. Czwórki również mogą pobolewać. Potem Gdynia i wieża widokowa w Kolibkach. Gdzieś po drodze jest czwarty PK na 40 kilometrze. Ten odcinek nie jest mi zbyt dobrze znany, ale podobno to jedna z trudniejszych części tego biegu. Dobiegamy ponownie do ulicy Spacerowej i zostaje już kawałek do upragnionej mety.


Według organizatora przewyższenie wynosi 1200 metrów. Z jednej strony szału nie ma, ale z drugiej strony wiem że krótkie i strome podejścia mogą mocno odbić się na kondycji. Powstaje pytanie czy zabierać ze sobą kije na tak krótki dystans i w sumie małe przewyższenie. Uważam że jeśli transport tego dodatku nie jest problemem i dysponujemy mocnymi ramionami, to chyba jednak warto. Nigdzie w regulaminie nie zauważyłem zakazu używania kijów, więc można z nich skorzystać.

Druga kwestia to punkty kontrolne na trasie. Moim zdaniem jest ich za dużo. Zastanawiam się czy jest sens korzystać ze wszystkich. Po 11 kilometrach biegu nie będę w stanie opróżnić jednego flaska i zużyję maksymalnie jeden żel energetyczny. Nie wiem co miałbym uzupełniać na tak gęsto rozstawionych punktach. Być może się mylę, ale dwa punkty na trasie byłyby odpowiednią ilością.

Ostatnia sprawa to limit czasu. 10 godzin na cały bieg i wymagane minimalne tempo na poziomie 11 minut i 32 sekundy na kilometr. Pozostawiam ten aspekt bez komentarza. No może się tylko uśmiechnę :)

Być może się mylę i bieg będzie okrutny dla mnie i doprowadzi do ogólnej destrukcji. Przekonamy się już 7 grudnia. Start o ósmej rano. Powinno być już w miarę jasno. Wschód słońca jest o 7:51. Nie wiem jaka pogoda mnie czeka. W razie czego kurtka  i stuptuty czekają na swoją okazję. Tym co biegną życzę powodzenia i dobrej zabawy na trasie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Garmin Vivoactive 3 - szczera recenzja.

Mój pierwszy zegarek biegowy pochodził od firmy Garmin. Był to prosty Forerunner 10. Miał jednak kolosalną przewagę nad wbudowaną aplikacją w telefonie. Umożliwiał na bieżąco kontrolowanie tempa i dystansu biegu wprost z nadgarstka.  Do dnia dzisiejszego użytkowałem kilka różnych zegarków, aż pojawił się Garmin Vivoactive 3. Wiem że jest już wersja z numerem 4, ale czasem nie warto przepłacać. 

Kamizelka Evadict + kołczan na kije czyli zestaw obowiązkowy - recenzja.

Długo czekałem, aż taki zestaw pojawi się w Decathlonie. Do tego w tak atrakcyjnej cenie. Aby nie trzymać w napięciu podaję ceny już teraz: kamizelka biegowa - 99,00 zł kołczan na kije - 49,00 zł Jak łatwo zauważyć cennik firmy na literę "S" stratuje z o wiele wyższego poziomu. Można w tym momencie pomyśleć, że konkurencyjne rozwiązanie jest w takim razie lepsze pod względem wykonania czy też funkcjonalności. W końcu wyższa cena bierze się z jakiegoś powodu. Jak jest w rzeczywistości? Już spieszę z wyjaśnieniami.

Nike Downshifter 7 - piekielne buty - recenzja.

Raptem około dwieście kilometrów przebiegnięte w tych butach i chyba mogę już coś napisać o tym modelu. Zwłaszcza że jest o czym pisać w kwestii właściwości termicznych, ale o tym na końcu niniejszego wpisu.