Przejdź do głównej zawartości

Polar Ignite po trzech miesiącach użytkowania. Plusy i minusy.


Jak ten czas szybko leci. Trzy miesiące biegania, chodzenia i spania razem:) Przez ten okres wyrobiłem sobie chyba w miarę obiektywną opinię na temat jednego z najnowszych produktów firmy Polar. Poniżej starałem się zgromadzić plusy i minusy oraz własne odczucia wynikające z intensywnego użytkowania tego zegarka. No to zaczynamy...


Wcześniej nosiłem na na nadgarstku różne zegarki biegowe, a najdłużej byłem związany z Suunto Ambit 3 Run. Dlatego też moje spostrzeżenia powstały przez pryzmat tego własnie sprzętu i będę tez się często dowoływał do produktu Suunto.


Zacznijmy jednak od tego że Polar Ignite celuje w trochę inną grupę docelową. Tak jak Suunto Ambit 3 Run to zegarek typowo biegowy, a inne dyscypliny sportowe są traktowane trochę po macoszemu, tak Polar Ignite to sprzęt bardziej uniwersalny i dający zupełnie inne możliwości. Myślę że zdając sobie sprawę z tego faktu można bardziej obiektywnie podejść do Polara i zrozumieć jaka idea przyświecała producentowi przy tworzeniu tego zegarka. Chcę jeszcze zaznaczyć że jego wady i zalety nie koniecznie muszą takimi być. Wszystko zależy od użytkownika i jego wymagań.


Poczynając od minusów:

Podświetlenie ekranu, a w zasadzie brak funkcji always on display (poza trybem treningu). Z jednej strony jest to zrozumiałe - oszczędność baterii. Z drugiej strony wybudzanie podświetlenia ekranu przez obrót nadgarstka potrafi być irytujące.

Czułość dotyku nie jest rewelacyjna. Czasem trzeba dwa, a nawet trzy razy dotknąć ekranu aby wywołać daną funkcję. Zdarza się jednak że jedno muśnięcie po tafli ekranu daje oczekiwany efekt.

Start treningu tylko przez dotyk. Zimą i w rękawiczkach - sami wiecie...

Brak możliwości ładowania zegarka w trakcie treningu. Tutaj kłania się Suunto, gdzie taka opcja istniała i działała bardzo dobrze.

Optyczny czujnik tętna. W trakcie intensywnego treningu wolno reaguje na zmiany pulsu lub zaniża wyniki. Wiem że wpływ na to ma wiele zmiennych. Liczę że w przyszłych aktualizacjach ten problem zostanie rozwiązany. W końcu Polar to lider pod względem pulsometrów.

Czas oczekiwania na sygnał GPS. Nie jest to Suunto, które potrafiło złapać sygnał w piwnicy. Tutaj trzeba jednak wyjść na zewnątrz i chwilę poczekać.

Ślad GPS. Szybki start (zaraz po złapaniu sygnału) obarczony jest błędem. Wygląda to tak jakbym biegł nie koniecznie w tą stronę w którą rzeczywiście biegnę. Ponadto rysowane ścieżki na mapie też zazwyczaj trochę odbiegają od rzeczywistości. Na pocieszenie mogę napisać że jak już złapie sygnał, to go już nie zgubi. Nie ważne czy to gęsty las czy wysokie budynki.

Bark możliwości wgrywania tras do zegarka. W sumie to wiedziałem o tym wcześniej, ale w Suunto taka funkcjonalność była. 



Natomiast na plus zaliczyłbym:

Jasność i kontrast wyświetlanego obrazu. Jednym słowem rewelacja. Do tej pory nie spotkałem się z takim ekranem.

Czas działania na baterii. Nie ważne co podaje producent. Liczy się test w realnych warunkach. Na tą chwilę mogę potwierdzić że w trakcie UKP 75, po 10 godzinach biegu (pulsometr tez działał) pozostało 25% pojemności baterii. Pojemność całkowita baterii to 165 mAh.

Możliwość sparowana z zewnętrznym czujnikiem tętna. Ten od Suunto działa bardzo dobrze.

Szybkość ładowania baterii. Godzina czasu i mamy naładowaną do pełna baterię.

Pływanie na basenie. Rozpoznaje długość basenu, styl pływacki i mierzy tętno w wodzie.

Ilość dostępnych dyscyplin sportowych. Aktualnie ponad sto opcji do wyboru. W sumie to chyba brak tylko szachów.

Funkcja monitorowania snu. Chyba najbardziej rozbudowana z jaką miałem styczność. Jest podana nawet częstotliwość oddychania.

Funkcja FitSpark. Zegarek uczy się i podaje nam jakie ćwiczenia powinniśmy wykonać danego dnia.

Funkcja całodziennego monitorowania aktywności. Bardzo rozbudowana i dająca ciekawe informacje. W poprzednim zegarku było to ograniczone tylko do ilości kroków i spalonych kalorii.

Aplikacja mobilna. Szybka i przejrzysta. Ponadto synchronizacja treningów odbywa się bardzo sprawnie. W przypadku Suunto to był spory problem.

Ilość informacji wyświetlanych na ekranie. Maksymalnie cztery parametry na jednym ekranie i do tego kilka dodatkowych ekranów. Sam nie wiem ile, ale dla mnie wystarczy.

Łatwo wymienne paski. System szybkiej wymiany, pasuje każdy pasek o szerokości 20 mm.

Waga i wielkość. 35 gram z paskiem.

Wygląd zegarka. Współgra w sumie z każdym ubiorem.


Jak widać powyżej, więcej jest pozytywnych cech. Ponadto jest to świeży produkt na rynku i jest ciągle aktualizowany, co daje dodatkową nadzieję na poprawę błędów i wprowadzenie nowych funkcji. Był moment że posiadał więcej możliwości około biegowych niż sprzęt serii Vantage. Ponadto widać że jest to sprzęt ukierunkowany na całodzienne użytkowanie. Wynikiem tego jest sytuacja w której nie jest on wybitny w żadnej konkretnej dziedzinie. Jeżeli bieganie lub inna dyscyplina sportu nie jest dla kogoś podstawowym zajęciem w życiu, to myślę że zegarek daje wtedy radę.  Nie zmienia to jednak faktu że jest kilka rzeczy do poprawy. Liczę na to i mam nadzieję że się nie zawiodę. Póki co jest dobrze, ale oczywiście mogłoby być lepiej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Garmin Vivoactive 3 - szczera recenzja.

Mój pierwszy zegarek biegowy pochodził od firmy Garmin. Był to prosty Forerunner 10. Miał jednak kolosalną przewagę nad wbudowaną aplikacją w telefonie. Umożliwiał na bieżąco kontrolowanie tempa i dystansu biegu wprost z nadgarstka.  Do dnia dzisiejszego użytkowałem kilka różnych zegarków, aż pojawił się Garmin Vivoactive 3. Wiem że jest już wersja z numerem 4, ale czasem nie warto przepłacać. 

Kamizelka Evadict + kołczan na kije czyli zestaw obowiązkowy - recenzja.

Długo czekałem, aż taki zestaw pojawi się w Decathlonie. Do tego w tak atrakcyjnej cenie. Aby nie trzymać w napięciu podaję ceny już teraz: kamizelka biegowa - 99,00 zł kołczan na kije - 49,00 zł Jak łatwo zauważyć cennik firmy na literę "S" stratuje z o wiele wyższego poziomu. Można w tym momencie pomyśleć, że konkurencyjne rozwiązanie jest w takim razie lepsze pod względem wykonania czy też funkcjonalności. W końcu wyższa cena bierze się z jakiegoś powodu. Jak jest w rzeczywistości? Już spieszę z wyjaśnieniami.

Nike Downshifter 7 - piekielne buty - recenzja.

Raptem około dwieście kilometrów przebiegnięte w tych butach i chyba mogę już coś napisać o tym modelu. Zwłaszcza że jest o czym pisać w kwestii właściwości termicznych, ale o tym na końcu niniejszego wpisu.