Przejdź do głównej zawartości

Stary / nowy zegarek - Suunto Spartan Trainer - recenzja.


Suunto Spartan Trainer Wirst HR, tak właśnie brzmi pełna nazwa zegarka multisportowego o którym chciałbym dzisiaj napisać kilka słów. Dlaczego w tytule pojawiły się dwa słowa takie jak stary oraz nowy? Przyczyn jest kilka i postaram się na to pytanie odpowiedzieć w dalszej części tekstu.


Zegarek udał mi się kupić z drugiej ręki jako egzemplarz całkowicie nowy, a do tego w cenie niższej niż rynkowa. Takiej okazji oczywiście nie mogłem sobie darować i własnie w ten sposób Suunto trafił na mój nadgarstek. Co prawda nie jest to już sprzęt wspierany przez Suunto (chociaż nie do końca) i są nowsze modele, ale Spartan zawsze był dla mnie kwintesencją biegów ultra. 

Mimo że model ten należy do serii Spartan, to  w jego konstrukcji pojawia się wiele podobieństw do poprzedniej serii czyli Ambit (dlatego też uważam go właśnie z stary / nowy zegarek). Widać to wyraźnie po zewnętrznym umiejscowieniu anteny GPS oraz po samej konstrukcji koperty zegarka oraz sposobu mocowania paska. W zasadzie jest to taki pomniejszony Ambit. Dodatkowo zmianie nie uległ także rozkład przycisków.


Różnice? To z pewnością kolorowy ekran (ale bez dotyku) oraz optyczny czujnik tętna. Z racji innego ekranu, zmianie uległ układ menu. Jednak zajęło mi tylko chwilę by się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Ponadto pasek został wykonany z miękkiego i elastycznego materiału. W stosunku do poprzedniego modelu jest to zmiana pozytywna. 


Trochę suchych danych technicznych:

- koperta o średnicy 46 mm
- waga 56 gram
- ekran matrycowy o rozdzielczości 218 x 218 pikseli (always on display)
- czas pracy baterii w trybie GPS 10 / 16 / 30 godzin (zależnie od ustawienia częstotliwości sygnału)
- możliwość ładowania baterii w trakcie aktywności
- sygnały dźwiękowe i wibracyjne
- optyczny czujnik tętna 
- łączność bluetooth smart
- możliwość podłączenia czujnika mocy 
- monitoring dziennej aktywności oraz snu
- funkcje nawigacyjne
- około 80 trybów sportowych (w tym multisport)
- wodoodporny do 50 metrów (można pływać z zegarkiem)

Jak łatwo zauważyć wszystko co niezbędne jest na pokładzie. Dla mnie osobiście najważniejsza rzecz to możliwość ładowania zegarka w trakcie biegu oraz funkcje nawigacyjne. Te dwie cechy są bardzo ważne zwłaszcza przy biegach ultra. Trochę szkoda że nie ma wysokościomierza barycznego, ale ten oparty na GPS też daje radę. Dodatkowo pojawiły się takie informacje jak godziny wschodu i zachodu słońca oraz fazy księżyca. Nic tylko biegać nocą po lesie. 


Trainer jako jedyny z rodziny Spartan, ma dokładnie takie same rozwiązanie odnośnie sposobu ładowania baterii jak seria Ambit. Podłączenie końcówki kabla do zegarka w trakcie biegu jest proste i dodatkowo ergonomiczne. Klamra do ładowania jest ciekawie wyprofilowana i nie przeszkadza w trakcie biegu. Wiem co piszę, gdyż przetestowałem ten patent na zawodach i sprawdził się w stu procentach. Dla mnie to olbrzymie udogodnienie oraz zwiększenie czasu pracy urządzenia, które w tym momencie jest ograniczone tylko pojemnością powerbanku. Dodatkowo można ustawić częstotliwość sygnału GPS, co wydatnie może przedłużyć działanie zegarka na baterii. 

W kwestii faktycznych możliwości baterii to mogę stwierdzić że po siedmiogodzinnym biegu w lesie (bez mierzenia tętna, sygnał GPS co sekundę) pozostało 40% zapasu energii. Sam zegarek ładuję co 5 - 6 dni.



Jeżeli chodzi o funkcje nawigacyjne to również jest ciekawie. Od razu wspomnę że szybkość łapania sygnału GPS jest rewelacyjna. Sam ślad GPS na mapie zazwyczaj jest poprawny. Bywają odstępstwa, ale nie ma tragedii. Wróćmy jednak do funkcji nawigacyjnych. Zegarek umożliwia nawigację po wyświetlanej trasie oraz punktach POI. Dodatkowo zapisuje trasę danego biegu i umożliwia powrót do miejsca startu po śladzie. Można oczywiście wgrać również trasy w formacie GPX i z nich korzystać. Świetną sprawą jest możliwość planowania tras w aplikacji mobilnej Suunto App. 


Jest to bardzo łatwe, a nawet banalnie proste. Polega to na zwykłym łączeniu linii na mapie.Tak przygotowaną trasę można potem przesłać do zegarka i wykorzystać do biegu w nieznanym wcześniej terenie. Sama nawigacja opiera się na prowadzeniu po wyświetlanej linii, nie ma niestety obsługi map topograficznych. Można również dodać punkty POI, co dodatkowo ułatwia odnalezienie się w terenie.




Sprzęt monitoruje również całodzienną aktywność użytkownika. Mamy więc tu zliczanie kroków, kalorii (z wyodrębnieniem tych aktywne) oraz monitoring snu. Dodatkowo dochodzi do tego całodzienny pomiar tętna, który radzi sobie całkiem poprawnie. Mam tu na myśli również pomiar w trakcie treningu. Można też ustawić dzienne cele. Po ich osiągnięciu zegarek informuje o tym w formie sygnału dźwiękowego lub wibracyjnego oraz wyświetla odpowiednia adnotację. Wszystkie informację można przeglądać na zegarku lub w bardziej zaawansowanej formie w aplikacji mobilnej.


Zegarek ma też możliwość ustawiania pól treningowych (przez aplikację mobilną). Tutaj również jest to intuicyjne i łatwe w kwestii konfiguracji. Napisze tylko że na jednym ekranie można umieścić nawet do siedmiu pól z informacjami na temat aktywności. Standardowo mogą się tam pojawić takie informacje jak tempo, odległość, tętno, czas, wysokość czy też liczba spalonych kalorii.  Dodatkowo można dodać pewne wykresy (np. tętna) oraz funkcje nawigacyjne. 

Mamy tu też proste funkcje smart. Chodzi mi o powiadomienia z telefonu. Są i działają sprawnie. Można je odczytać i właściwie to tyle.

Minusy? Są i należy o nich napisać. Wskaźnik baterii działa skokowo. To znaczy pokazuje wartości mocno zaokrąglone w postaci procentowej. Wyświetla na przykład 95%, a nie 94%. W sumie nie do końca wiadomo jaki jest dokładny aktualny stan naładowania baterii. Aplikacja mobilna jest na etapie rozwojowym. W sumie to tak naprawdę Sports Tracker w barwach Suunto. Jest lepiej niż na początku wprowadzania tego oprogramowania, ale jeszcze sporo brakuje do rozwiązań konkurencyjnych. Ponadto część użytkowników skarży się na urywający się pasek przy kopercie. Suunto co prawda bez problemu naprawia usterkę, ale jest to ewidentna wada produktu.


Jak więc widać Suunto Spartan Trainer nie jest zegarkiem bez wad, ale uważam że i tak suma zalet pozwala na przyjemne i efektywne użytkowanie. Nie jest to może zegarek do garnituru (choć jest kilka analogowych tarcz do wyboru), ale mimo to nadaje się do codziennego użytku. Tutaj mogę jeszcze wspomnieć że ekran ma świetną czytelność w słońcu. W pozostałych scenariuszach jest znośnie. Wyświetlane kolory może nie są wybitne, ale da się z tym żyć. Jednak należy sobie uświadomić że jest to produkt ukierunkowany na konkretnego klienta, który dokładnie wie jak wykorzystać funkcjonalność tego zegarka. Dlatego też uważam, że Trainer jest specjalistycznym sprzętem i w takim celu też powinien być wykorzystywany. 


    


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Garmin Vivoactive 3 - szczera recenzja.

Mój pierwszy zegarek biegowy pochodził od firmy Garmin. Był to prosty Forerunner 10. Miał jednak kolosalną przewagę nad wbudowaną aplikacją w telefonie. Umożliwiał na bieżąco kontrolowanie tempa i dystansu biegu wprost z nadgarstka.  Do dnia dzisiejszego użytkowałem kilka różnych zegarków, aż pojawił się Garmin Vivoactive 3. Wiem że jest już wersja z numerem 4, ale czasem nie warto przepłacać. 

Kamizelka Evadict + kołczan na kije czyli zestaw obowiązkowy - recenzja.

Długo czekałem, aż taki zestaw pojawi się w Decathlonie. Do tego w tak atrakcyjnej cenie. Aby nie trzymać w napięciu podaję ceny już teraz: kamizelka biegowa - 99,00 zł kołczan na kije - 49,00 zł Jak łatwo zauważyć cennik firmy na literę "S" stratuje z o wiele wyższego poziomu. Można w tym momencie pomyśleć, że konkurencyjne rozwiązanie jest w takim razie lepsze pod względem wykonania czy też funkcjonalności. W końcu wyższa cena bierze się z jakiegoś powodu. Jak jest w rzeczywistości? Już spieszę z wyjaśnieniami.

Nike Downshifter 7 - piekielne buty - recenzja.

Raptem około dwieście kilometrów przebiegnięte w tych butach i chyba mogę już coś napisać o tym modelu. Zwłaszcza że jest o czym pisać w kwestii właściwości termicznych, ale o tym na końcu niniejszego wpisu.