Przejdź do głównej zawartości

Kalenji Run Support - 200 km minęło szybko i nudno.

Tradycyjnie opisuję buty biegowe po około dwustu kilometrach przebiegu. Nie inaczej jest w przypadku opisywanych asfaltówek. Kalenji Run Support to prosty model na utwardzone trasy. Kosztują aktualnie 119,99 PLN. Uważam, że cena jest adekwatna do jakości i możliwości tych butów. Jak na moje potrzeby, to są wystarczające i spełniają swoją funkcję.


Sam zakup tej pary butów był związany z aktualnie panującą pandemią. Póki był obowiązek (zalecenie) biegania z zakrytą twarzą, to nie bardzo miałem ochotę na takie treningi. Wtedy biegałem głównie po lasach gdyż tam nie musiałem tego robić. Jednak kiedy nakaz został zdjęty, to okazało się, że aktualnie nie posiadam butów do bieganie po asfalcie. Używane wtedy w terenie Salomony Supercross raczej się do tego nie nadawały. Trzeba było szybko w coś się zaopatrzyć. Wybór padł na produkt ze stajni Decathlon.



Buty z wyglądu wydają się być lekkie i w istocie takie są. Cholewka to konstrukcja zbudowana z jednego kawałka, co powoduje ograniczenie do minimum zastosowanych szwów. Producent chwali się unikalnym systemem trzymania stopy na podbiciu za pomocą krzyżujących się pasków. Osobiście nie znalazłem tych pasków, może są gdzieś ukryte. Sama cholewka jest przewiewna i to uważam za duży plus. Poza tym wiązanie dobrze trzyma stopę i faktycznie trudno dorobić się w tych butach jakichkolwiek otarć. Cholewka jest również odpowiednio szeroka na wysokości palców, co dla mnie jest zaletą.



Podeszwa z kolei wykonana jest z nieśmiertelnej pianki EVA. W tylnej części mocno się rozpłaszcza, co na myśl przywodzi najnowsze produkty firmy Nike. Drop to podobno 10 mm. Informacja od producenta. Czyli nie jest przesadnie duży. Ogólnie jest miękko i wygodnie. Bieżnik jest typowy dla tego typu obuwia i jego przyczepność nawet w lekkim terenie oceniam pozytywnie. 



Jak pisałem na wstępie przebiegłem do tej pory w tych butach 200 kilometrów. Aktualnie nie widzę praktycznie żadnych oznak zużycia. Może podeszwa jest minimalnie (w niektórych miejscach) przytarta. Cholewka jest w stanie idealnym. Zapiętek wygląda jak nowy. Podeszwa nadal posiada odpowiednią sprężystość i miękkość. Faktem jest, że nie wykonywałem jakiś długich biegów, ale zdarzały się wypady po kilka dni pod rząd na dystansie 10 kilometrów i więcej.

Teraz przed butami kolejne kilometry asfaltowych tras. Mam nadzieję, że będę mógł wystawić końcową ocenę i napisać w końcu, że coś odpadło albo się urwało. Tak pewnie będzie ciekawiej, a już na pewno nie będzie nudno. Jednak jeśli nie dojdzie do takiej sytuacji, to będę mocno zdziwiony. Do tej pory tylko jedne buty wytrzymały ze mną ponad 1000 kilometrów.





 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Garmin Vivoactive 3 - szczera recenzja.

Mój pierwszy zegarek biegowy pochodził od firmy Garmin. Był to prosty Forerunner 10. Miał jednak kolosalną przewagę nad wbudowaną aplikacją w telefonie. Umożliwiał na bieżąco kontrolowanie tempa i dystansu biegu wprost z nadgarstka.  Do dnia dzisiejszego użytkowałem kilka różnych zegarków, aż pojawił się Garmin Vivoactive 3. Wiem że jest już wersja z numerem 4, ale czasem nie warto przepłacać. 

Kamizelka Evadict + kołczan na kije czyli zestaw obowiązkowy - recenzja.

Długo czekałem, aż taki zestaw pojawi się w Decathlonie. Do tego w tak atrakcyjnej cenie. Aby nie trzymać w napięciu podaję ceny już teraz: kamizelka biegowa - 99,00 zł kołczan na kije - 49,00 zł Jak łatwo zauważyć cennik firmy na literę "S" stratuje z o wiele wyższego poziomu. Można w tym momencie pomyśleć, że konkurencyjne rozwiązanie jest w takim razie lepsze pod względem wykonania czy też funkcjonalności. W końcu wyższa cena bierze się z jakiegoś powodu. Jak jest w rzeczywistości? Już spieszę z wyjaśnieniami.

Nike Downshifter 7 - piekielne buty - recenzja.

Raptem około dwieście kilometrów przebiegnięte w tych butach i chyba mogę już coś napisać o tym modelu. Zwłaszcza że jest o czym pisać w kwestii właściwości termicznych, ale o tym na końcu niniejszego wpisu.