Ciężkie nastały czasy dla osób chcących zmierzyć się z innymi (lub z samym sobą) podczas zawodów biegowych. Ilość odwołanych imprez jest przytłaczająca. Alternatywą są oczywiście biegi wirtualne, ale to nie jest to samo. Dla mnie to nie jest duży problem, gdyż nie jestem specjalnym kolekcjonerem medali. Jednak powoli zaczynam odczuwać pewien dyskomfort.
Z mojego kalendarza w tym roku usunięto między innymi Jantarowy Przełaj i Ultramaraton Kaszubska Poniewierka. Zdążyłem się jeszcze załapać na Trójmiejski Ultra Track w lutym. Na horyzoncie jest jeszcze Garmin Ultra Race w grudniu, ale nie wiem czy się zdecyduję. Koszt uczestnictwa w tej imprezie jest bardzo wysoki i nie współmierny do samego biegu. W tej sytuacji nie pozostaje już nic konkretnego. Brak celu i brak motywacji? W pewnym sensie tak właśnie jest.
Zazwyczaj każdy rok mojego biegania miał podwyższać moje umiejętności poprzez pryzmat imprez biegowych. Po kolei były biegi na 10 km, półmaraton, maraton. Potem zaczęło się ultra bieganie. Tutaj również poprzeczka rosła i zatrzymała się na dystansie 100 km. Tak było, ale teraz nie jest.
Nie mam teraz tego dreszczyku emocji związanego z przygotowaniami do danego biegu. Wiem, że to trochę infantylne, ale tak to wygląda z mojej perspektywy. Wcześniej miałem zaplanowany start w UKP. Nie byłem jeszcze zdecydowany na konkretny dystans. Jednak sam start wiązał się z odpowiednimi przygotowaniami, rygorem diety i wieloma innymi sprawami.
Ktoś może powiedzieć, że biegasz dla siebie a nie dla zawodów. Oczywiście ten ktoś będzie miał rację. Ja jednak uczestnictwo w biegach ultra traktuję jako niewidzialnego trenera i sposób na motywację. Dotychczas ten sposób sprawdzał się idealnie. Perspektywa zawodów uruchamiała chęć zwiększenia ilości i intensywności treningów. Był to przysłowiowy "kop". Być może będę musiał zmienić swoje nawyki, ale nie będzie to zbyt proste. Kilkuletnie przyzwyczajenia są trudne do modyfikacji.
W tej chwili liczę, że w przyszłym roku odbędzie się TUT. Obostrzenia są, ale umożliwiają organizację takiej imprezy w mniejszym gronie. Jako że ten bieg nie miał zbyt wielu uczestników (choć ostatnio się to zmieniło), to mam nadzieję na pozytywne rozwiązanie. Teraz pozostaje czekać i wmówić sobie, że impreza się odbędzie. Taki scenariusz zakłada mocny trening w najbliższych miesiącach i jak sądzę również poprawę motywacji.
Komentarze
Prześlij komentarz