Przejdź do głównej zawartości

Garmin Vivoactive 3 - szczera recenzja.

Mój pierwszy zegarek biegowy pochodził od firmy Garmin. Był to prosty Forerunner 10. Miał jednak kolosalną przewagę nad wbudowaną aplikacją w telefonie. Umożliwiał na bieżąco kontrolowanie tempa i dystansu biegu wprost z nadgarstka.  Do dnia dzisiejszego użytkowałem kilka różnych zegarków, aż pojawił się Garmin Vivoactive 3. Wiem że jest już wersja z numerem 4, ale czasem nie warto przepłacać. 


Zegarek należy do tych mniejszych. Szerokość to trochę ponad 43 mm, natomiast wielkość ekranu wynosi 1,2". Sam ekran ma rozdzielczość 240 x 240 pikseli i pokryty jest szkłem Gorilla Glass. Do tego jest dotykowy oraz czytelny w słońcu. Waga to 43 gramy. Ramka wykonana jest ze stali, podobnie jak spód zegarka. Reszta materiałów to tworzywo sztuczne. Fabryczny pasek to z kolei silikon, który wywołał u mnie uczulenie. Musiałem zmienić pasek na inny. Jest to bardzo łatwe, ponieważ zastosowano system szybkiej wymiany pasków.


Ciekawym rozwiązaniem jest dostosowanie dla osób lewo lub prawo ręcznych jedynego przycisku. W trakcie konfiguracji można określić na której dłoni będzie spoczywał zegarek, a ekran automatycznie się obróci. Ponadto na przeciwnym boku jest chropowata powierzchnia, która umożliwia poruszanie się po zegarku za pomocą gestu przesunięcia.


Na spodzie znajduje się pulsometr oraz gniazdo ładowania. Zegarek można ładować w trakcie aktywności, ale wyłącza to pomiar pulsu. Ponadto prowadzi to do zdjęcia urządzenia z nadgarstka, gdyż konstrukcja złącza ładowania wymaga podłączenia kabla od dołu. Częściowym rozwiązaniem tego problemu jest zakup chińskiej stacji dokującej, którą można użyć na nadgarstku. Powstały w ten sposób zestaw mocno zwiększa swoją grubość, ale umożliwia noszenie zegarka.

Sam pulsometr działa bardzo sprawnie. Nie uświadczyłem specjalnie dużych rozbieżności. Można oczywiście podłączyć zewnętrzny czujnik, ale tylko w standardzie ANT+. Zegarek obsługuje również bluetooth, ale nie do łączenia z czujnikami.

Sprzęt jest wodoodporny. Można z nim pływać. Producent chwali się również odpornością na wstrząsy. Sama jakość wykonania stoi na wysokim poziomie i po kilku miesiącach używania nie odnotowałem jakiś istotnych rys czy tez ubytków na obudowie.



Vivoactive 3 jest wyposażony w wiele czujników. Na pokładzie znajdziemy akcelerometr, kompas, barometr czy też termometr. Dwa ostanie są ze sobą powiązane. Umożliwiają określenie wysokości na podstawie ciśnienia i temperatury urządzenia. Sam barometr wymaga częstej kalibracji i utrzymania w czystości. W innym wypadku pokazuje mocno przeszacowane wyniki.


Jeżeli chodzi o czas pracy na baterii, to bywa z tym różnie. Zegarek ma możliwość instalowania dodatkowych tarcz, widgetów, aplikacji i pól danych. Zwłaszcza te pierwsze w wersjach posiadających dużo informacji potrafią mocno drenować baterię. W moim wypadku czas użytkowania pomiędzy ładowaniami zamyka się w pięciu dniach. Jeżeli chodzi o czas pracy na GPS, to również jest to zależne od wielu czynników. Producent deklaruje czas do 13 godzin. Sądzę, że realnie może to być do 10 godzin. Niestety w aktualnej sytuacji nie miałem okazji sprawdzić tego parametru. Pozostaje jeszcze kwestia z jakiego systemu nawigacji korzystamy. Do wyboru jest GPS oraz Galileo i Glonass. Dodatkowo czas użytkowania skraca się poprzez działanie pulsometru czy też powiadomień z telefonu. Zegarek łapie szybko sygnał GPS. Ślad jest poprawny zarówno na otwartej przestrzeni i w lesie. Gorzej jest wśród wysokich budynków. 



Jak wspominałem wcześniej funkcjonalność zegarka można zwiększyć poprzez instalację dodatkowych elementów z Connect IQ. To rodzaj sklepu. Dla mnie jedną z ciekawszych aplikacji jest dwMap. To rodzaj nawigacji po wgranym wcześniej śladzie. Sam zegarek niestety fabrycznie nie posiada takiej funkcjonalności. Jest funkcja powrotu do miejsca startu, ale oparta na kompasie. Ponadto można zainstalować dodatkowe pola danych treningowych czy też takie dodatki jak kompas, stan baterii, kalendarz i wiele innych. Jest tego naprawdę dużo i myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie.



Jeżeli chodzi o funkcje sportowe to mamy wiele dyscyplin do wyboru. Jest oczywiście też bieganie. Maksymalnie możemy ustawić cztery pola na jednym ekranie oraz trzy ekrany. W sumie daje to możliwość monitorowania dwunastu parametrów. Do wykorzystania jest między innymi tempo, dystans, wysokość, puls, kadencja i wiele innych. Można oczywiście wykorzystać pobrane wcześniej pola danych. Ja zazwyczaj wykorzystuję wtedy ekran z dziesięcioma polami oraz drugi, który rysuje trasę i umożliwia powrót po śladzie. Zegarek umożliwia wykorzystanie maksymalnie dwóch zainstalowanych dodatkowo pól danych jednocześnie. Istnieje też możliwość przeprowadzenia interwałów, wcześniej określonych treningów oraz skorzystanie z planów Garmin Coach. Tutaj dochodzimy do platformy Garmin, która wymaga osobnego wpisu. Istnieje również funkcja Live Track, która umożliwia udostępnienie w czasie rzeczywistym naszej aktywności. Ponadto zegarek zlicza pułap tlenowy, sumuje aktywności, ma alerty tętna oraz informuje o rekordach i osiągniętych celach.



Zegarek jest też monitorem całodziennej aktywności. Rejestruje sen, kroki, kalorie, poziom stresu czy tez liczbę pokonanych pięter. Posiada również funkcje takie jak powiadomienia z telefonu, sterowanie odtwarzaczem muzycznym, informacje pogodowe czy też latarkę w formie mocno podświetlanego ekranu. Choć tą najciekawszą są chyba płatności zbliżeniowe nazwane Garmin Pay. Liczba banków w Polsce obsługująca ten system nie powala, ale ma się to sukcesywnie zmieniać.


Zegarek uznaję za udany produkt. Ma kilka wad, ale również wiele zalet. Niestety nie ma idealnego produktu i trzeba się z tym pogodzić. Jednak w ogólnym rozrachunku to ciekawy sprzęt, zwłaszcza kiedy weźmiemy pod uwagę cenę oraz zaplecze w postaci ekosystemu jaki udostępnia platforma Garmin. No i po odpowiedniej modyfikacji pasuje również do garnituru.

  


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kamizelka Evadict + kołczan na kije czyli zestaw obowiązkowy - recenzja.

Długo czekałem, aż taki zestaw pojawi się w Decathlonie. Do tego w tak atrakcyjnej cenie. Aby nie trzymać w napięciu podaję ceny już teraz: kamizelka biegowa - 99,00 zł kołczan na kije - 49,00 zł Jak łatwo zauważyć cennik firmy na literę "S" stratuje z o wiele wyższego poziomu. Można w tym momencie pomyśleć, że konkurencyjne rozwiązanie jest w takim razie lepsze pod względem wykonania czy też funkcjonalności. W końcu wyższa cena bierze się z jakiegoś powodu. Jak jest w rzeczywistości? Już spieszę z wyjaśnieniami.

Nike Downshifter 7 - piekielne buty - recenzja.

Raptem około dwieście kilometrów przebiegnięte w tych butach i chyba mogę już coś napisać o tym modelu. Zwłaszcza że jest o czym pisać w kwestii właściwości termicznych, ale o tym na końcu niniejszego wpisu.