Przejdź do głównej zawartości

Słuchawki TWS i500 - recenzja której miało nie być.

Od pewnego czasu używam dosyć intensywnie słuchawek, które ze zdziwieniem mogę określić jako zaskakujące. Oczywiście widać, że jest to wierna kopia sprzętu produkowanego przez firmę z logo z nadgryzionym jabłkiem. Zazwyczaj w takim przypadku takie słuchawki tylko ładnie wyglądają, a reszta funkcjonalności jest poniżej oczekiwań. Jak jest w tym przypadku?

Zacznę może od wyglądu. W stosunku do oryginału nie widać prawie żadnych różnic zarówno pod względem budowy oraz wykonania. I na tym mogę w zasadzie zakończyć opis zewnętrzny. Jest bardzo dobrze.





Zestaw składa się z dwóch bezprzewodowych słuchawek (działających w oparciu o bluetooth) oraz etui będącego jednocześnie powerbankiem. Producent dorzuca również kabel do ładowania. Wykorzystano złącze Lighting. Po otwarciu etui, na telefonie Apple pojawia się menu POP-UP i możemy sparować ze sobą telefon i słuchawki. Po sparowaniu i każdorazowym otwarciu etui otrzymujemy informację o stopniu naładowania całego zestawu. Dokładnie tak jak w oryginale. Dodatkowo istnieje możliwość pełnej konfiguracji w systemie iOS. Słuchawki obsługują dotykowe sterowanie. Można im przypisać różne funkcje, takie jak na przykład pauza czy też przejście do następnego utworu. Wyjęcie jednej z słuchawek z ucha powoduje zatrzymanie odtwarzania. Wbudowane są też mikrofony do prowadzenia rozmów. Zasięg bluetooth jest poprawny. Połączenie zasadniczo nie jest zrywane. Oczywiście oddalenie się od źródła dźwięku na kilka metrów powoduje zakłócenia, podobnie jest w pomieszczeniach. Realny i pewny zasięg szacuję na pięć do sześciu metrów na otwartej przestrzeni i trzy do czterech metrów w pomieszczeniu.  






Czas działania określam na trzy, do trzech i poł godziny odtwarzania muzyki. Jednak wszystko zależy tak naprawdę od ustawionej głośności. Etui pozwala naładować słuchawki około trzy razy. Czas ładowania etui od zera do 100% to jedna godzina. Z jednej strony jest dioda informująca o stanie naładowania, a z drugiej przycisk aktywujący tą diodę. Miłym dodatkiem jest możliwość ładowania powerbanku za pomocą indukcji. Nie jest to może szybkie rozwiązanie, ale daje dodatkowe możliwości.


Jak grają słuchawki? Miałem okazję korzystać przez chwilę z modelu Air Pods pierwszej generacji. Nie byłem jakoś specjalnie zachwycony. W przypadku i500 jest o wiele lepiej. Basy są wyraźne i nie giną. Wysokie tony nie dominują jak to bywa przypadku tanich słuchawek. Oczywiście nie jest to wybitny sprzęt, ale w tym wypadku nie mam specjalnych uwag. 

Przejdę teraz do najważniejszego. Bieganie z i500 jest bardzo komfortowe. Słuchawki nie wypadają z uszu. Przynajmniej w moim wypadku. Sprzęt nie posiada aktywnej redukcji szumów. Czyli nie da się całkowicie odizolować od zewnętrznych hałasów. Dla mnie to zaleta. W trakcie biegu chcę jednak w jakiś sposób kontrolować, to co dzieje się wokół mnie. 




Na wszystkich zaprezentowanych zdjęciach zestaw występuje w etui firmy Baseus, które pasuje idealnie. Świadczy to o dokładnym odwzorowaniu względem oryginału. 

W sumie opisywany sprzęt mogę jak najbardziej polecić osobom bez szczególnie wysokich wymagań, ale mającym już pewne oczekiwania. Działa sprawnie, jakość muzyki jest jak najbardziej poprawna i współpracuje bardzo dobrze z systemem iOS. W przypadku Androida nie jest już tak idealnie (brak natywnej funkcji POP-UP), ale też nie można narzekać. W tytule napisałem, że recenzji miało nie być. Spodziewałem się, że będzie to bubel. Rzeczywistość okazała się inna. Oczywiście czas pokaże jak będzie faktycznie. Ponadto w tym przypadku cena czyni cuda. 


 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Garmin Vivoactive 3 - szczera recenzja.

Mój pierwszy zegarek biegowy pochodził od firmy Garmin. Był to prosty Forerunner 10. Miał jednak kolosalną przewagę nad wbudowaną aplikacją w telefonie. Umożliwiał na bieżąco kontrolowanie tempa i dystansu biegu wprost z nadgarstka.  Do dnia dzisiejszego użytkowałem kilka różnych zegarków, aż pojawił się Garmin Vivoactive 3. Wiem że jest już wersja z numerem 4, ale czasem nie warto przepłacać. 

Kamizelka Evadict + kołczan na kije czyli zestaw obowiązkowy - recenzja.

Długo czekałem, aż taki zestaw pojawi się w Decathlonie. Do tego w tak atrakcyjnej cenie. Aby nie trzymać w napięciu podaję ceny już teraz: kamizelka biegowa - 99,00 zł kołczan na kije - 49,00 zł Jak łatwo zauważyć cennik firmy na literę "S" stratuje z o wiele wyższego poziomu. Można w tym momencie pomyśleć, że konkurencyjne rozwiązanie jest w takim razie lepsze pod względem wykonania czy też funkcjonalności. W końcu wyższa cena bierze się z jakiegoś powodu. Jak jest w rzeczywistości? Już spieszę z wyjaśnieniami.

Nike Downshifter 7 - piekielne buty - recenzja.

Raptem około dwieście kilometrów przebiegnięte w tych butach i chyba mogę już coś napisać o tym modelu. Zwłaszcza że jest o czym pisać w kwestii właściwości termicznych, ale o tym na końcu niniejszego wpisu.