Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2018

Pamięć mięśniowa. Czy to działa?

Tydzień przerwy w bieganiu. Tyle czasu byłem za "burtą". Niby nie jest to jakiś specjalnie długi okres, ale z drugiej strony... Nie będę się tu rozpisywał na temat powodów takiej sytuacji. Chciałbym się skupić na tym jak takie okoliczności wpływają na możliwość bezbolesnego powrotu do treningów i jakie są tego konsekwencje. 

Skromne podsumowanie roku.

Kolejne dwanaście miesięcy biegania prawie za mną. To już czwarty (pełny) rok moich zmagań z samym sobą. Ten rok był wyjątkowy i dał mi wiele satysfakcji. Udało się osiągnąć założone cele, ale też wywołał u mnie spadek motywacji w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Nie do końca wiem czym jest to spowodowane, ale liczę że z nowym rokiem tendencja się odwróci i chęć do pokonywania kolejnych barier wróci. 

Na bursztynowym szlaku - Mierzeja Wiślana.

Przebywając ostatnio na Mierzei Wiślanej postanowiłem skorzystać z chwili wolnego czasu i przetestować nową trasę biegową. Zazwyczaj kiedy tam się pojawiam to biegam po różnego rodzaju wzniesieniach i wydmach. Tym razem skorzystałem z płaskiej jak stół drogi (prawie), która prowadzi wzdłuż całej mierzei, a nazywa się Bursztynowa Trasa Rowerowa. 

Zimno, coraz zimniej... i ciemniej.

Mamy środek jesieni. Zmrok zapada coraz szybciej. Temperatura powietrza zbliża się do zera. Nad morzem zaczyna coraz mocniej wiać. Przez to temperatura odczuwalna jest jeszcze niższa niż rzeczywista. Jak z tym wszystkim pogodzić bieganie. Prosto - wyjść z domu i pobiec przed siebie. Łatwo powiedzieć, ale trudniej zrobić.

Bieganie a wiek - jak długo jeszcze będę biegał?

Czasami nachodzą mnie myśli - jak długo jeszcze dam radę biegać? Przecież z wiekiem wydolność spada. Kości i stawy też już nie te co za młodzika. Wtedy przypominam sobie że zanim zająłem się tym sportem to też tak myślałem ale w trochę inny sposób. Problemem było czy to aktywność odpowiednia dla mnie. Nigdy nie przepadałem za przebieraniem nogami po asfaltowych czy też leśnych ścieżkach. Pierwsze próby wypadły katastrofalnie. W sumie dwa lata zajęło mi żeby przekonać się do sportu zwanego bieganiem. Kiedy już się udało to powstały pytania innej natury. Między innymi zastanawiałem się czy nie za późno wystartowałem z tym całym bieganiem. Czy nie straciłem wielu lat na nierobieniu niczego co dało by mi możliwość rozwoju fizycznego. Jednak stare przysłowie mówi że na bieganie nigdy nie jest za późno.

Druga świeczka na torcie.

Tak, minęło już dwa lata od pierwszego wpisu na tym blogu. Niby niewiele, ale z drugiej strony to kawał czasu w przypadku biegania. Sporo kilometrów można przebiec przez dwa lata i do tego solidnie się zmęczyć oraz podzielić się z innymi wrażeniami. Także czas na małe podsumowanie. Jako że nie chcę robić podsumowania z dwóch lat (poprzednik rok opisałem rok temu), to skupię się na ostatnich dwunastu miesiącach.

Nowe otwarcie - kolejne (wciąż te same) schody do pokonania.

Ostatni miesiąc był dla mnie złym czasem jeśli chodzi o dyscyplinę treningową. Regeneracja po Ultramaratonie Kaszubska Poniewierka, a potem choroba spowodowały dosyć długą przerwę w bieganiu. Kiedy w końcu byłem w stanie się ruszać, to okazało się że prawie wróciłem do punktu wyjścia. Jednak słowo "prawie" robi na szczęście sporą różnicę i nie ma mowy o zeszłorocznej walce o utrzymanie się na powierzchni. Choć z drugiej strony też nie jest idealnie. Na szczęście zbliża się zima. Pora roku która zawsze mnie ratuje i otwiera nowe możliwości. Ponadto pojawił się kolejny cel do zrealizowania...

Jak to jest po dłuższej przerwie.

Przeziębienie to coś czego bardzo nie lubię. Ciągnie się za mną i nie odpuszcza. Za mało żeby pójść do lekarza, a za dużo żeby normalnie funkcjonować. Katar, ból gardła i głowy, a do tego poszarpane zatoki. Odechciewa się wszystkie, w tym też biegania. Kiedy minie i wydaje się że już jest wszystko w porządku to do końca tak nie jest. Nadal są jakieś symptomy które nie dają spokoju. Wtedy nie wiadomo czy już można wyjść na trening czy też nie. Teoretycznie można to zrobić, ale zawsze jest jakaś niepewność że może to doprowadzić do nawrotu choroby i wszystko zacznie się od początku. Jednak w końcu nadchodzi ten dzień i można ruszyć przed siebie. W moim przypadku zajęło to dwa tygodnie. W sumie nigdy nie miałem aż tak długiej przerwy, a według literatury fachowej może to spowodować pewne spadki w formie i nie tylko.

Kaszubska Poniewierka - aspekty techniczne oraz bilans zysków i strat.

Minął już ponad tydzień od ukończenia Ultramaratonu Kaszubska Poniewierka. Postanowiłem więc przedstawić kilka aspektów technicznych związanych z tym biegiem oraz jak fizycznie wpłynęło 100 kilometrów na moją osobę.

Limity na biegach, czyli jak nieświadomie wywołałem burzę.

Kilka dni po Ultramaratonie Kaszubska Poniewierka umieściłem relację z tego biegu na facebookowym profilu grupy Ultrarunning Polska. W opisie posta umieściłem krótką informację, iż aby ukończyć bieg w limicie czasu - należy biec 70-80% dystansu. Prawdopodobnie to spowodowało dosyć burzliwą i kilkudniową dyskusję na temat limitów czasowych na biegach typu ultra.

Ultramaraton Kaszubska Poniewierka 2018, czyli jak przekroczyć granice bólu.

Niniejsza relacja z Ultramaratonu Kaszubska Poniewierka jest o tyle nietypowa, gdyż nie chciałem się tu skupiać na aspektach technicznych (choć one też występują), ale na emocjach które dał mi ten bieg i jak wpłynął na na mnie jako biegacza. Zapraszam do lektury.

To już ostatni post...

... przed najbliższym startem oczywiście. 15 września czeka mnie próba sił ma dystansie 100 kilometrów. Drugie podejście, które jak mniemam będzie tym decydującym i pokaże na co mnie tak naprawdę stać. 

Znowu to samo co w zeszłym roku i to chwilę przed startem.

Tydzień temu zaczęła się powtórka z historii. Ból rozcięgna podeszwowego i stawu skokowego jak sądzę. Nie chcę się tu rozpisywać o szczegółach. Wystarczy przeczytać ten wpis:  "W celi śmierci" . W zasadzie sytuacja jest identyczna. Bardziej ciekawi mnie co jest przyczyną tego stanu. Domyślam się że nic co związane jest z treningiem. W tym roku naprawdę zwracałem uwagę na kilka aspektów, które mogą doprowadzić do kontuzji i wydaje mi się że je wyeliminowałem. Więc pytam się samego siebie - o co chodzi?

Czy duży kilometraż ma znaczenie?

Przygotowania do ultramaratonu to temat rzeka. Każdy kto startuje w tego typu imprezach ma własny patent na trening przygotowujący do takiego biegu. Również ja mam swoje nawyki i sposoby, które w jakimś stopniu przygotowują do wyzwania jakim jest ultramaraton. Jednak najczęstszym dylematem jest objętość treningu po względem wybieganych kilometrów. 

Trening, trening i jeszcze raz trening.

Aktualnie jestem w okresie przedstartowym. Zwiększam ilość i objętość jednostek treningowych, które podzieliłem na biegowe, siłowe i te które uważam za równie ważne czyli mentalne (głowa musi dobrze pracować w czasie ultra). Ale jak to często w życiu bywa, czasu i chęci trochę brakuje. Toteż nie wykonuję jakiś specjalnie długich biegów. Skupiam się bardziej na jakości i technice.

Soft Flask Kalenji - za i przeciw.

Po mojej rocznej przygodzie z soft flaskami Salomona przyszedł czas na następcę. Jako że nie chciałem wydawać większej sumy pieniędzy oraz że spieszyło mi się, padło na produkt z Decathlonu. Dwie sztuki francuskiej myśli technologicznej kosztują tyle samo co jedna sztuka innej francuskiej myśli technologicznej. Podobno jeśli nie widać różnicy to nie warto przepłacać. Czy aby na pewno?

Ultramaraton Kaszubska Poniewierka - planowana strategia i inne pomysły.

Zostało niewiele czasu. Przygotowania idą bardzo opornie. W sumie to mam wrażenie, że jest prawie identycznie jak w zeszłym roku. Motywacja wzrasta wraz ze zbliżającym się terminem startu. Zaczynam drastycznie zwiększać kilometraż. Pilnuję wagi i staram się nie obżerać. Liczę na to, że nie pojawi się żadna kontuzja. Trochę paniki i strachu też się pojawia. Nie tak powinno to wszystko wyglądać. Z drugiej strony staram się przygotować mentalnie i psychicznie. W głowie ustalam strategię i już widzę pierwsze kilometry biegu. Wiem że fizycznie powinienem dać radę ukończyć tegoroczny ultaramaraton. W końcu zgubiłem prawie dziesięć kilogramów masy. Reszta to już tylko odpowiednie planowanie biegu. Wbrew pozorom w tym miejscu pojawiają schody, które mogą być równie strome, co przy przygotowaniach czysto fizycznych.

Amazfit BIP - krótka recenzja taniego zegarka o sporych możliwościach.

Z racji sezonu ogórkowego postanowiłem pokusić się na kolejną recenzję sprzętu, który może być wykorzystany w trakcie aktywności fizycznej. Tym razem padło na zegarek (smartwatch) Amazfit BIP. Sprzęt ten jest sygnowany przez Xiaomi, ale nie do końca jest to ich produkt. Jednak nie to jest najważniejsze. Zegarek zakupiłem jako chwilowe zastępstwo dla Suunto Ambit 3 Run. Jak się sprawdził? Poniżej więcej na ten temat.

O jakości sprzętu słów kilka.

W ostatnim czasie dopadło mnie pasmo nieszczęść związanych z psującymi się elementami mojego wyposażenia biegowego. Może użycie słowa "pasmo" jest trochę na wyrost, ale dla mnie brak jednego z elementów wyposażenia to spory problem w trakcie treningu. I nie mam tu na myśli butów biegowych o których mógłbym napisać wiele zarówno pozytywnych, jak i negatywnych zdań.

Bieganie dookoła innej wyspy - ponownie.

W tym roku znowu urlopowałem się na greckiej wyspie Zakintos. Jednak wybrałem północne rubieże zamiast południowych. Plusem tej miejscówki jest trochę niższa temperatura odczuwalna, a jest to spowodowane przez dość silny wiatr od strony morza. Powoduje to że chęć do treningu w takich okolicznościach zdecydowanie wzrasta. Planowałem w ciągu dwunastu dni pobiegać chociaż ze cztery razy (w końcu to urlop). Skończyło się jednak tylko na dwóch wyjściach w teren. Wszystko przez zbyt ekstremalne wybryki na basenie, ale o tym później.

Tu nie wolno biegać, bo odstrzelą!!!

Wczoraj późnym popołudniem wybrałem się na krótką wycieczkę biegową. Chciałem odwiedzić obiekt, który być może za jakiś czas będzie niedostępny dla osób postronnych. Stwierdziłem że to już chyba ostatni moment żeby się tam znaleźć i z bliska przyjrzeć się militarnej architekturze. 

Waga STOP!

Od pewnego czasu mam problem. Nie wiem ile to już trawa, ale moja waga stoi w miejscu. Nic się nie zmienia. Owszem są jakieś wahania, raz w górę i znowu w dół. Jednak te zmiany wynikają z samej konstrukcji ludzkiego organizmu i nie są spowodowane przez trening czy też dietę.

Find your rhythm... czyli recenzja Kalenji Ekiden Active Trail.

Dzisiaj o butach, które teoretycznie nie powinny mieć racji bytu, patrząc zwłaszcza przez pryzmat ceny. Jednak nie od dzisiaj wiem, że produkty o niskiej cenie z sieci Decathlon, zazwyczaj charakteryzują się dobrą jakością i czasem nie warto wydawać więcej pieniędzy na ich droższe odpowiedniki.

Już niedługo kolejny bieg ultra.

Do Ultramaratonu Kaszubska Poniewierka pozostało nieco ponad trzy miesiące. Może się wydawać że to sporo czasu, ale w świecie ultra to bardzo krótki okres czasu na przygotowania do biegu. Gdyby była mowa o stracie na 10 kilometrów lub w półmaratonie, to mógłbym stwierdzić że czasu naprawdę sporo. Jednak to 100 kilometrów do przebiegnięcia (tudzież przejścia) i trochę mnie to martwi z kilku powodów.

Jantarowy Przełaj - relacja - byłem (prawie) po drugiej stronie.

Sobota w Jantarze okazała się dniem bardzo ciepłym i dusznym. Temperatura przekraczała dwadzieścia stopni w cieniu, a wiatr był prawie nie odczuwalny. Wiedziałem że jeśli nie wezmę ze sobą na trasę izotonika to może być ciężko. Mając w pamięci zeszłoroczny start powinienem to zrobić, ale postanowiłem korzystać tylko z punktów z wodą. Stara prawda, że jeśli masz liczyć na kogoś to licz na siebie, okazała się faktycznie prawdą. Ale o tym później...

Co jeść? Czyli żarcie vol.3.

Jako że akurat jestem w momencie spożywania sporych ilości węglowodanów, to może dziś przedstawię coś co te składniki dostarcza w sporych ilościach. I do tego chyba całkiem dobrze smakuje.

Chwilę przed Jantarowym Przełajem.

Od kilku dni nie biegam. Prawy mięsień pośladkowy poszedł się się j***ć. Jak zwykle nie znam przyczyny. Może przesadziłem z jazdą na rowerze, a może coś nie tak z bieganiem - chociaż nic specjalnie nie zmieniałem. No cóż... życie.

Nike Downshifter 7 - piekielne buty - recenzja.

Raptem około dwieście kilometrów przebiegnięte w tych butach i chyba mogę już coś napisać o tym modelu. Zwłaszcza że jest o czym pisać w kwestii właściwości termicznych, ale o tym na końcu niniejszego wpisu.

Zbiegi i podbiegi. Co robię dobrze, a co źle?

W czasie ostatniego weekendu majowego, w ramach przygotowań do Jantarowego Przełaju, trenowałem w lasie na Mierzei Wiślanej. Nagrałem krótki film, aby ocenić swoją technikę biegu. Chodziło mi głównie o zbiegi i podbiegi. Dzięki temu materiałowi jestem teraz w stanie dosyć dokładnie określić co robię dobrze, a co źle.

Ból "czwórek" - czyli jak to z rowerem było.

Zrobiło się ostatnio wyjątkowo ciepło, ceny paliw poszybowały w górę, a więc postanowiłem zmienić środek transportu. Wybór mógł być tylko jeden - rower. Zwłaszcza że dzięki pewnym okolicznością miałem taką możliwość. Ostatni raz używałem takiego sprzętu dobre pięć lub sześć lat temu. Nie dlatego że nie miałem na to ochoty, ale dlatego że znalazł się amator cudzego mienia i poprzedni rower zmienił właściciela.

Co jeść? Czyli żarcie vol.2.

Tak jak pisałem ostatnio, tak też teraz staram się robić. Deficyt kaloryczny próbuję utrzymywać na stałym poziomie, ale zmieniam zawartość składników diety. Jak zwykle nie jest łatwo i przyjemnie. Jednak cel uświęca środki również w tym przypadku.

Walki z upałem ciąg dalszy.

Dwadzieścia stopni Celsjusza w cieniu, to w trakcie biegu prawdziwy ukrop. Przynajmniej dla mnie. Oczywiście nie jestem wyjątkiem, ale tak się czuję kiedy patrzę na innych, którzy bez większego trudu osiągają w takiej temperaturze spore prędkości. Cały czas szukam klucza, który pozwoli mi również cieszyć się dobrym tempem w takich warunkach pogodowych.

Pozostanie tylko wspomnienie.

Chciałbym jeszcze na chwilę powrócić do tematu przejęcia przez port plaży i lasu na wyspie Stogi. Ostatnio zrobiłem sobie wycieczkę biegową po wspomnianych terenach i postanowiłem uwiecznić na zdjęciach elementy krajobrazu które mogą być już niedługo tylko wspomnieniem.

Cztery pary w cztery lata.

Krótko, ale na temat. Niszczę buty. Nie wiem z czego to wynika, ale taka jest prawda. Kiedy słyszę że niektóre osoby użytkują buty biegowe przez dwa czy też trzy tysiące kilometrów to jestem lekko zdziwiony. W moim wypadku półtora tysiąca kilometrów to maksimum na jakie mnie stać. Potem muszę się udać do sklepu i zakupić nowy element będący pośrednikiem pomiędzy moimi stopami a nawierzchnią po której biegam.

Plaża na Stogach - próba wrogiego przejęcia.

Dziś chciałem zająć się tematem około biegowym. Mam na myśli wiadomość, która od kilku dni krąży po social mediach i ogólnie pojętym internecie oraz wśród mieszkańców Gdańska. Chodzi dokładnie o przejęcie przez terminal kontenerowy sporej części plaży oraz lasów na Stogach. Stogi czyli Heubude przed wojną - źródło: fotopolska.ue

Bieganie jest jak ciągłe spoglądanie w lustro.

Nie ja wymyśliłem tytuł tego wpisu. To słowa jednego z biegaczy i uczestnika słynnego Sparthatlonu. Jest nim Balazs Simonyi. Jakiś czas temu miałem okazję obejrzeć film dokumentalny pod tytułem "Ultra". Balazs jest jego reżyserem, a także jednym z głównych bohaterów. Film opowiada o biegu na dystansie 246 kilometrów czyli o Sparthatlonie. Jednak nie ma tu opowieści o zwycięzcach czy też biegaczach z ścisłej czołówki. Fabuła skupia się na zwykłych zawodnikach i ich życiu oraz związanych z tym problemach. Reżyser często dzieli się z widzami wieloma ciekawymi spostrzeżeniami na temat swojej  przygody z bieganiem. Padają ciekawe stwierdzenia w stylu "narkomani gubią zęby, a ja gubię paznokcie". Takich porównań jest więcej, ja jednak chciałbym się skupić na tym tytułowym, związanym z lustrem.

Mewi Szaniec i nie tylko.

W ostatnią niedzielę przyszła do Gdańska wiosna. Temperatura w najcieplejszym momencie dnia oscylowała w okolicy dziesięciu kresek. Niestety taki stan trwał tylko jeden dzień. Wiedziałem że tak będzie, więc postanowiłem wykorzystać maksymalnie słoneczne godziny. Wybrałem się na wycieczkę biegową. Trasa z góry ustalona i znana. Miał wyjść półmaraton, ale dodatkowo doszedł jeszcze jeden kilometr z przysłowiowym ogonkiem.. Powodem tego dodatkowego kilometrażu była chęć zwiedzenia pewnego miejsca, którego nigdy wcześniej nie odwiedziłem oraz pociąg z dużą ilością wagonów.

Jantarowy Przełaj w tym roku będzie trudny.

Za trochę ponad półtora miesiąca czeka mnie start w Jantarowym Przełaju na dystansie 21 kilometrów. Jest to bieg o charakterze przełajowym. Zależnie od wersji trasy może być dosyć trudny lub całkiem łatwy i przyjemny. Własnie trasa stanowi wielką niewiadomą. W zeszłym roku została w ostatnim momencie zmieniona ( relacja 2017 ) i cała moja strategia biegu okazała się zupełnym niewypałem.

Machać czy nie machać?

To będzie krótki wpis, ale treściwy jak sądzę. Niepisany zwyczaj wśród biegaczy stanowi że mijając innego biegacza powinniśmy go pozdrowić. Chodzi oczywiście o sytuację w trakcie treningu na biegowej trasie. Najlepiej zrobić to przez podniesienie prawej dłoni w górę lub lewej jeśli mamy w planie przybicie piątki. Można tez pomachać ręką lub skinąć głową. Tak wygląda teoria, jednak praktyka pokazuje że nie zawsze tak to wygląda.

Tak sobie myślę... co dalej?

W tym roku planuję starty w oficjalnych zawodach bardzo oszczędnie. W sumie to dokładnie tak samo jak w zeszłym roku. Można rzec że 1/4 występów już za mną, a mamy dopiero marzec. Czy to oznacza że się starzeję czy też może coś innego?

Jak to jest po biegu ultra?

Trudne i zarazem proste pytanie. Z jednej strony można opisać stan fizyczny, z drugiej (to już o wiele bardziej skomplikowane) stan emocjonalny. Razem tworzy to bardzo ciekaw studium przypadku. Myślę że psycholog miał by sporo pracy, a efekty mogły by posłużyć do stworzenie ciekawego opracowania naukowego. Nie będę jednak opisywał tutaj szczegółów, skupie się na ogólnej sytuacji i moich osobistych odczuciach.

Dopóki możesz to biegnij - Trójmiejski Ultra Track 2018 - relacja.

Recydywa. Tak mogę nazwać mój drugi start w Trójmiejski Ultra Track. Jednak konsekwencje popełnienia drugi raz tego samego czynu były dla mnie jak najbardziej pozytywne. Życzyłbym sobie więcej takich powtórek, ale zacznijmy od początku...

Chwilę przed startem.

Zostało kilkanaście godzin do startu w Trójmiejski Ultra Track (tym razem 68 kilometrów). Wyczekuję tego momentu od pół roku. To już naprawdę za chwilę. 

Tapering w moim wykonaniu.

W sobotę zawody. Czas na tapering czyli odpoczynek przed startem. Nie do końca jest to nic nie robienie. W sumie to masa roboty, ale takiej innej niż zazwyczaj. Sposobów i planów na tapering jest wiele. Ja jednak trzymam się jednej wersji, która jest odpowiednia dla mnie i wydaje się że działa.

Jestem na głodzie.

Od pięciu dni nie biegałem. Wichury, deszcz, ponowny ból rozcięgna podeszwowego i coś jeszcze z oskrzelami (kaszel). To są główne powody mojej abstynencji. Czuję się jak ćpun, którego zżera od środka coś czego nie potrafi uchwycić swoją ułomną świadomością. 

Nie samym bieganiem biegacz żyje.

Z uwagi, że moja masa ciała w końcu charakteryzuje się w miarę sensowną wartością, zacząłem jakiś czas temu wplatać ćwiczenia siłowe. Pierwsze dwie sesje spowodowały spore zakwasy. Czyli coś z czym nie miałem już od dawna do czynienia.    Kolejne treningi nie były już okupione dużymi ilościami kwasu mlekowego. Pojawił się raczej ból poszczególnych mięśni spowodowany przeciążeniami. Jednak trzeba stwierdzić, że takie objawy są normalne i przeminą. Ćwiczenia wykonuję aktualnie hantlami o obciążeniu 15 kilogramów (każdy). Jako ze jestem leniem, to nie zmieniam obciążenia w zależności od rodzaju ćwiczonych mięśni. Powtórzenia wykonuję w miarę dynamicznie i raczej do całkowitego zmęczenia. Nie zależy mi na masie mięśniowej, tylko na wytrzymałości i sile. Skupiam się głównie na barkach, plecach oraz łydkach. Czyli na tym co może mi pomóc wydatnie pokonywać w niedalekiej przyszłości pagórki w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. Oczywiście przydało by się też skupić na mięśniach ud, a

TUT 2018 - oczekiwania vs. możliwości.

Pozostały niecałe cztery tygodnie do jednego z ważniejszych startów w tym roku. Im bliżej daty 17 lutego 2018, tym więcej rozmyślam o tym wydarzeniu. Postanowiłem więc przelać te przemyślenia na wirtualne strony niniejszego bloga.

Co jeść? Czyli żarcie vol.1.

Jak powszechnie wiadomo, to co spożywamy, ma ogromny wpływ na nasz organizm. Odpowiednio dobrana dieta umożliwia obniżenie masy ciała, a co za tym idzie polepszenie wyników sportowych. Jednak aby to wszystko zgrało się w czasie i przestrzeni, wymagane jest również dobranie rodzajów posiłków do aktualnej intensywności wykonywanych treningów. Większości znane jest pojęcie tak zwanego okna węglowodanowego. Istnieje wiele teorii na ten temat. Ja osobiście trzymam się wersji, iż po intensywnym bieganiu (dla każdego jest to inna wartość) organizm traci zasoby glikogenu mięśniowego (i nie tylko), które można uzupełnić w ciągu 30 minut po treningu. Oczywiście nie chodzi o czysty glikogen, gdyż ten jest produkowany przez wątrobę w wyniku wyrzutu insuliny przez trzustkę... itd. W każdym razie zwiększa się wtedy przyswajalność tego polisacharydu przez organizm. Brak uzupełnienia tych start może skutkować zmniejszeniem masy mięśniowej. Wszystko to wynika z tego, iż organizm w czasie intensywnego