Mamy środek jesieni. Zmrok zapada coraz szybciej. Temperatura powietrza zbliża się do zera. Nad morzem zaczyna coraz mocniej wiać. Przez to temperatura odczuwalna jest jeszcze niższa niż rzeczywista. Jak z tym wszystkim pogodzić bieganie. Prosto - wyjść z domu i pobiec przed siebie. Łatwo powiedzieć, ale trudniej zrobić.
Jako że nigdy nie miałem problemów z treningami o tej porze roku, tak tej jesieni nie jest już tak różowo. Nie wiem do końca co jest powodem. Jednak szukanie przyczyny jest moim zdaniem bezcelowe. Trzeba się zmusić i biegać. Warunki są oczywiście niezbyt sprzyjające, ale nie z takimi trudnościami już walczyłem.
Kiedy wychodzę na trening jest już zupełnie ciemno. Staram się wybierać ścieżki gdzie jest jakieś oświetlenie. Jednak to bardzo ogranicza kilometraż, a ciągłe bieganie w kółko zupełnie mnie nie bawi. Wyjściem z tej sytuacji jest zabranie ze sobą czołówki. Wieczorne bieganie w stronę Westerplatte wymaga właśnie zabrania ze sobą dodatkowego oświetlenia. Trasa prawie w połowie jest ładnie oświetlona, jednak druga część drogi to już egipskie ciemności.
Kiedy chcę mieć pewność, że będzie faktycznie jasno, to wybieram trasę do portu kontenerowego DCT. Niby jest wszystko w porządku, ale ostatni zaczęła się przebudowa dróg i torów kolejowych. Powoduje to problemy z bezpiecznym poruszaniem się po tym terenie. Dodatkowo wzrósł w tej okolicy ruch samochodów ciężarowych. Powiew powietrza spowodowany szybkim przejazdem TIRa to niezapomniane doznania.
Jest jeszcze trzecia i czwarta możliwość. Można spróbować ekstremalnego biegu po lesie. Ale nie wiem czy to do końca bezpieczne. Duża ilość fauny i sporych rozmiarów dołów z resztkami bursztynu skutecznie mnie zniechęca do tej opcji. Pozostaje jeszcze możliwość wyruszenia w miasto. Tu z kolei nie do końca podoba mi się spory ruch uliczny i pieszy.
Jak widać nie jest łatwo, a coś trzeba robić. Pozostają jeszcze weekendy, kiedy można wyjść na trening o sensownej porze i nie zwracać uwagi na to że za chwilę zapadnie zmrok. Jednak w piątek człowiek chce się zrelaksować. Wtedy w sobotę siły na bieganie są bardzo ograniczone. Pozostaje niedziela, ale jak zacznie padać to wtedy brak sił mentalnych na wyście na zewnątrz.
Jedyne co mnie jeszcze trzyma przy życiu (bieganiu) w tej chwili to przygotowania do TUTa w lutym przyszłego roku. W sumie pozostały do startu trzy miesiące. Więc czasu mało, a jest co nadrabiać. Mam tylko nadzieję że moje aktualne problemy z wychodzeniem na treningi są chwilowe i wszystko się jeszcze zmieni.
Komentarze
Prześlij komentarz