Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2018

Co jeść? Czyli żarcie vol.2.

Tak jak pisałem ostatnio, tak też teraz staram się robić. Deficyt kaloryczny próbuję utrzymywać na stałym poziomie, ale zmieniam zawartość składników diety. Jak zwykle nie jest łatwo i przyjemnie. Jednak cel uświęca środki również w tym przypadku.

Walki z upałem ciąg dalszy.

Dwadzieścia stopni Celsjusza w cieniu, to w trakcie biegu prawdziwy ukrop. Przynajmniej dla mnie. Oczywiście nie jestem wyjątkiem, ale tak się czuję kiedy patrzę na innych, którzy bez większego trudu osiągają w takiej temperaturze spore prędkości. Cały czas szukam klucza, który pozwoli mi również cieszyć się dobrym tempem w takich warunkach pogodowych.

Pozostanie tylko wspomnienie.

Chciałbym jeszcze na chwilę powrócić do tematu przejęcia przez port plaży i lasu na wyspie Stogi. Ostatnio zrobiłem sobie wycieczkę biegową po wspomnianych terenach i postanowiłem uwiecznić na zdjęciach elementy krajobrazu które mogą być już niedługo tylko wspomnieniem.

Cztery pary w cztery lata.

Krótko, ale na temat. Niszczę buty. Nie wiem z czego to wynika, ale taka jest prawda. Kiedy słyszę że niektóre osoby użytkują buty biegowe przez dwa czy też trzy tysiące kilometrów to jestem lekko zdziwiony. W moim wypadku półtora tysiąca kilometrów to maksimum na jakie mnie stać. Potem muszę się udać do sklepu i zakupić nowy element będący pośrednikiem pomiędzy moimi stopami a nawierzchnią po której biegam.

Plaża na Stogach - próba wrogiego przejęcia.

Dziś chciałem zająć się tematem około biegowym. Mam na myśli wiadomość, która od kilku dni krąży po social mediach i ogólnie pojętym internecie oraz wśród mieszkańców Gdańska. Chodzi dokładnie o przejęcie przez terminal kontenerowy sporej części plaży oraz lasów na Stogach. Stogi czyli Heubude przed wojną - źródło: fotopolska.ue

Bieganie jest jak ciągłe spoglądanie w lustro.

Nie ja wymyśliłem tytuł tego wpisu. To słowa jednego z biegaczy i uczestnika słynnego Sparthatlonu. Jest nim Balazs Simonyi. Jakiś czas temu miałem okazję obejrzeć film dokumentalny pod tytułem "Ultra". Balazs jest jego reżyserem, a także jednym z głównych bohaterów. Film opowiada o biegu na dystansie 246 kilometrów czyli o Sparthatlonie. Jednak nie ma tu opowieści o zwycięzcach czy też biegaczach z ścisłej czołówki. Fabuła skupia się na zwykłych zawodnikach i ich życiu oraz związanych z tym problemach. Reżyser często dzieli się z widzami wieloma ciekawymi spostrzeżeniami na temat swojej  przygody z bieganiem. Padają ciekawe stwierdzenia w stylu "narkomani gubią zęby, a ja gubię paznokcie". Takich porównań jest więcej, ja jednak chciałbym się skupić na tym tytułowym, związanym z lustrem.