Przejdź do głównej zawartości

Pomiary, czyli z czym biegać.

Swoje pierwsze 10 kilometrów przebiegnięte za jednym razem wykonałem dzięki pulsometrowi. Był to sprzęt firmy Sigma. Prosty model z pasem na klatkę piersiową i nie kodowaną transmisją danych. Zliczał czas, kalorie i oczywiście tętno, zarówno chwilowe, średnie oraz pilnował aby nie wychodzić poza ustalone strefy tętna. Dzięki tej funkcjonalności potrafiłem utrzymać odpowiednie tempo biegu dla mojej aktualnej wydolności co pozwoliło osiągnąć upragniona "dychę". Takie były początki.



Oczywiście w kieszeni cały czas był telefon z uruchomioną aplikacją Endomondo. Z czasem stawało się to dla mnie niewygodne. Co jakiś czas musiałem zerkać na telefon aby ocenić dystans i tempo. Wiązało się to z wyciąganiem telefonu z kieszeni (opaska na ramię nie przemawiała do mnie).

Po jakimś czasie trafiła do mnie opaska fitness Samsung Galaxy Gear Fit. Bardzo fajny sprzęt z kolorowym wyświetlaczem (zakrzywionym do kształtu nadgarstka) i wbudowanym czujnikiem pulsu (w czasie biegu raczej słabo zliczał, ale w stanie spoczynku działał prawidłowo). Po połączeniu przez bluetooth z telefonem, wyświetlał w czasie rzeczywistym dane z Endomondo. Telefon mógł być cały czas w kieszeni a ja na bieżąco wiedziałem jak szybko biegnę. Wszystko było super do momentu aż wpadłem na szalony pomysł aby pobiec półmaraton. Kiedy treningowo wykonałem trening o takim dystansie okazało się że opaska po około trzech godzinach była bliska rozładowania. Telefon też nie był w lepszym stanie. Ciągle działający GPS i bluetooth zrobiły swoje.

Wtedy postanowiłem zainwestować w zegarek biegowy. Wybrałem podstawowy model Garmin Forerunner 10. Zliczał tempo średnie odcinka, czas, dystans, itp. Dla mnie wystarczająca ilość danych. Ponadto serwis internetowy do synchronizacji treningów jakim jest Garmin Connect okazał się bardzo bogaty w różnego rodzaju dodatkowe informacje. Oczywiście cały czas synchronizowałem dane z Endomondo. Pewna wadą tego sprzętu jest czasami długie łapanie sygnału GPS. Potrafi to trwać nawet do dwóch minut. Może nie jest to jakoś przesadnie długo w normalnych warunkach, ale wychodząc na trening takie czekanie może być trochę denerwujące. Jednakże po jakimś czasie ujawniła się kolejna wada której wcześniej nie brałem pod uwagę. Postanowiłem przebiec maraton a zegarek działał w trybie GPS maksymalnie do pięciu godzin. Zdaję sobie sprawę że w tym czasie można przebiec nawet dwa maratony, ale wtedy kiedy debiutowałem na tym dystansie - pięć godzin to był zakładany czas na mecie.




Ponownie wybrałem się na zakupy. Zakupiłem produkt firmy Tom Tom, a dokładnie model Runner. W stosunku do Garmina posiada on o wiele więcej funkcji. Oprócz podstawowych, zlicza on liczbę kroków na minutę, można z nim również trenować na bieżni. W stosunku do Garmina pokazuje również średnie tempo całego biegu, ale nie zlicza tempa średniego odcinka tylko chwilowe. Jest wodoodporny, można z nim pływać. Ponadto ma możliwość połączenia przez bluetooth z pasem do mierzenia tętna. Zakupiłem najtańszy z możliwych i działa bez problemu. Zegarek potrafi połączyć się bezprzewodowo z smartphonem i przesłać dane z treningu do dedykowanej aplikacji Tom Tom MySports oraz do Endomondo. Odpada więc łączenie z komputerem przez kabel. Ponadto posiada funkcję QuickGPS, która skraca czas uzyskiwania sygnału z satelity do kilkunastu sekund. Bateria działa do 10 godzin w trybie GPS. Można go ładować w trakcie użytkowania. Oczywiście trzeba go zdjąć z nadgarstka, ale nadal dokonuje pomiary. W trakcie biegu ultra, przy wykorzystaniu power banku może to być alternatywa dla o wiele droższych modeli Garmina lub Suunto. 





Wszystko świetnie działało przez około pół roku. Po tym czasie zaczęły się problemy z GPS. Zegarek oddałem do naprawy. Po trzech tygodniach (dobrze że nadal mam Garmina) powrócił z adnotacją iż naprawa była nieopłacalna i otrzymuję nowy egzemplarz. Pierwszy trening z nowym sprzętem i okazało się że nie zlicza tempa i czasu. GPS działał bez problemu. Kolejna naprawa. Po kolejnych dwóch tygodniach znowu otrzymałem nowy egzemplarz. Do dnia dzisiejszego (czyli miesiąc) działa bez problemu. Mam nadzieję że wszystko będzie w porządku bo to naprawdę świetny zegarek, zwłaszcza że aktualnie można go kupić w bardzo atrakcyjnej cenie. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Garmin Vivoactive 3 - szczera recenzja.

Mój pierwszy zegarek biegowy pochodził od firmy Garmin. Był to prosty Forerunner 10. Miał jednak kolosalną przewagę nad wbudowaną aplikacją w telefonie. Umożliwiał na bieżąco kontrolowanie tempa i dystansu biegu wprost z nadgarstka.  Do dnia dzisiejszego użytkowałem kilka różnych zegarków, aż pojawił się Garmin Vivoactive 3. Wiem że jest już wersja z numerem 4, ale czasem nie warto przepłacać. 

Kamizelka Evadict + kołczan na kije czyli zestaw obowiązkowy - recenzja.

Długo czekałem, aż taki zestaw pojawi się w Decathlonie. Do tego w tak atrakcyjnej cenie. Aby nie trzymać w napięciu podaję ceny już teraz: kamizelka biegowa - 99,00 zł kołczan na kije - 49,00 zł Jak łatwo zauważyć cennik firmy na literę "S" stratuje z o wiele wyższego poziomu. Można w tym momencie pomyśleć, że konkurencyjne rozwiązanie jest w takim razie lepsze pod względem wykonania czy też funkcjonalności. W końcu wyższa cena bierze się z jakiegoś powodu. Jak jest w rzeczywistości? Już spieszę z wyjaśnieniami.

Nike Downshifter 7 - piekielne buty - recenzja.

Raptem około dwieście kilometrów przebiegnięte w tych butach i chyba mogę już coś napisać o tym modelu. Zwłaszcza że jest o czym pisać w kwestii właściwości termicznych, ale o tym na końcu niniejszego wpisu.