Przejdź do głównej zawartości

I po Harcach...

Marsz / bieg na orientację to dla mnie nowość. Było nas w sumie pięciu. Trzech doświadczonych zawodników i dwóch kompletnie zielonych (w tym ja). Na samym początku napiszę że gdyby nie doświadczeni koledzy to nie wiem czy trafiłbym do pierwszego punktu kontrolnego. Trasa piesza 20 kilometrów. Ale tylko w teorii.



Wystartowaliśmy po godzinie dziewiętnastej. Przejście przez ulicę Polanki i w las. Uruchomiłem czołówkę i zaczęła się zabawa. Nie będę szczegółowo opisywał trasy bo też do końca nie wiedziałem gdzie się w danej chwili znajduję. Orientację w terenie odzyskałem dopiero w okolicach PK6. Do tego momentu było różnie. Trasa zróżnicowana. Podejścia, zejścia, błoto i dodatkowo ciemno. Od PK6 było zdecydowanie lepiej i nawet proponowałem reszcie ekipy którędy możemy się poruszać. PK8 to pierwsze załamanie. Wejście na wielką górę (do teraz nie wiem który to szczyt) gdzie okazało się że punkt kontrolny nie istnieje. Było tam pełno zawodników i nikt nie był w stanie go odnaleźć. Prawdopodobnie ktoś zerwał z drzewa oznaczenie. PK10 to ponownie ulica Polanki. Potem znowu w las, kolejny szczyt i to nie byle jaki. Szczyt Głowica z wieżą wykorzystywaną dla potrzeb lotniska na Zaspie. Następnie granią wzdłuż starej żwirowni. Potem Dolina Czystej Wody i upragniony PK13. Było to 64% całej trasy. Na tym punkcie był przewidziany pit stop. Ognisko, kiełbaska, pieczywo i gorąca herbata. W tym momencie z jednym z kolegów doszliśmy do wniosku że kończymy zabawę. Przyczyny były różne. Dla mnie tak naprawdę tylko jedna - zamarzałem. Ubiór miały typowy na bieganie a nie na marsz z częstymi postojami. Kiedy poruszaliśmy się w miarę sprawnie było wszystko w porządku, jednak w momentach poszukiwań kolejnych PK traciłem cenne zasoby ciepła.
Trzech kolegów ruszyło dalej, a my do bazy.



Kiedy z drugim kolegą dotarliśmy do bazy zawodów na zegarku widniała odległość ponad 21 kilometrów. Czas całkowity bez postoju na ognisko wyniósł 5 godzin i 35 minut. Później dowiedziałem się że reszta ekipy dokończyła marsz i w sumie przeszli 30,5 kilometra.



Reasumując uważam że tego typu imprezy chyba nie są dla mnie. Może gdybym wybrał krótszą trasę było by lepiej. Ciągłe postoje i szukanie PK wytrącało mnie z rytmu. Jednak traktuję to jako świetnie przygotowanie przed TUT. Mogłem sprawdzić sprzęt w warunkach leśnych i w nocy. Czołówka spisała się świetnie. Buty mimo błota i wilgoci nie przemokły. Byłe tym naprawdę miło zaskoczony. Plecak i reszta ubioru również nie zawiodły. Jedynym problemem byłem ja, a w zasadzie moje złe przygotowanie pod względem termicznym. Sądziłem że tempo będzie bardziej intensywne i nie dojdzie do wychłodzenia. Widziałem kilku zawodników którzy pokonywali trasę w biegu. Wybierali dłuższe odcinki pomiędzy punktami kontrolnymi, ale po płaskim podłożu co sprzyjało szybkiemu przemieszczaniu się.


I na koniec dodatkowa informacja. Jako drużyna zajęliśmy pierwsze miejsce ex aequo z inną drużyną. Sam nie mogę uwierzyć, ale końcowe wyniki nie kłamią (chyba że nastąpiła jakaś pomyłka). Zastanawiam się czy jednak naprawdę mieliśmy tak dobre tempo czy po opuszczeniu teamu, reszta ekipy mocno przyspieszyła. Mam nadzieję że jednak w jakiś sposób przyczyniłem się do zwycięstwa. Chociaż trochę...




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Garmin Vivoactive 3 - szczera recenzja.

Mój pierwszy zegarek biegowy pochodził od firmy Garmin. Był to prosty Forerunner 10. Miał jednak kolosalną przewagę nad wbudowaną aplikacją w telefonie. Umożliwiał na bieżąco kontrolowanie tempa i dystansu biegu wprost z nadgarstka.  Do dnia dzisiejszego użytkowałem kilka różnych zegarków, aż pojawił się Garmin Vivoactive 3. Wiem że jest już wersja z numerem 4, ale czasem nie warto przepłacać. 

Kamizelka Evadict + kołczan na kije czyli zestaw obowiązkowy - recenzja.

Długo czekałem, aż taki zestaw pojawi się w Decathlonie. Do tego w tak atrakcyjnej cenie. Aby nie trzymać w napięciu podaję ceny już teraz: kamizelka biegowa - 99,00 zł kołczan na kije - 49,00 zł Jak łatwo zauważyć cennik firmy na literę "S" stratuje z o wiele wyższego poziomu. Można w tym momencie pomyśleć, że konkurencyjne rozwiązanie jest w takim razie lepsze pod względem wykonania czy też funkcjonalności. W końcu wyższa cena bierze się z jakiegoś powodu. Jak jest w rzeczywistości? Już spieszę z wyjaśnieniami.

Nike Downshifter 7 - piekielne buty - recenzja.

Raptem około dwieście kilometrów przebiegnięte w tych butach i chyba mogę już coś napisać o tym modelu. Zwłaszcza że jest o czym pisać w kwestii właściwości termicznych, ale o tym na końcu niniejszego wpisu.