Przejdź do głównej zawartości

Soft Flask Kalenji - za i przeciw.

Po mojej rocznej przygodzie z soft flaskami Salomona przyszedł czas na następcę. Jako że nie chciałem wydawać większej sumy pieniędzy oraz że spieszyło mi się, padło na produkt z Decathlonu. Dwie sztuki francuskiej myśli technologicznej kosztują tyle samo co jedna sztuka innej francuskiej myśli technologicznej. Podobno jeśli nie widać różnicy to nie warto przepłacać. Czy aby na pewno?

Zacznę od plusów. gdyż tych jest sporo. Jakość wykonania wydaję się stać na wysokim poziomie. Materiał z którego wykonany jest soft flask jest dosyć gruby. Powoduje to większą stabilność bidonu, który nie "rozlewa" się tak łatwo w dłoni. Ponadto jego wymiary idealnie pasują do kamizelki biegowej Kalenji. W kieszeniach nic nie lata i nie przesuwa się.


Pod ustnikiem producent umieścił plastikową obejmę z paskiem w formie pętelki. W teorii ten paten ma służyć jako uchwyt na palec kiedy biega się z soft flaskiem w dłoni. Ja jednak zauważyłem że sprawdza się to jako uchwyt do wyjmowania pojemnika oraz jako blokada przed wsuwaniem się w głąb kieszeni w trakcie ubywania płynu.



Deklarowana przez producenta pojemność wydaje się odpowiadać rzeczywistości. W trakcie biegu nic nie chlupie, soft flask w miarę ubywania płynu zmniejsza swoją objętość w prawidłowy sposób. Dzięki grubemu materiałowi i odpowiedniej sztywności, bieganie z bidonem w dłoni, również nie stanowi większego problemu.


Teraz przejdę do minusów. W zasadzie to odnalazłem jedną wadę. Być może dla osób które wcześniej nie korzystały z produktu Salomona, to nie będzie jakimś większym problemem. Chodzi o sposób picia. Aby płyn popłynął należy przekręcić ustnik. Wtedy można już pić poprzez ściśnięcie ustnika. Po tej czynności należy ponownie go zakręcić, gdyż może dojść do wylewania się płynu. Zakres obrotu nie jest specjalnie duży, więc można to spokojnie zrobić w trakcie biegu. Na początku miałem z tym pewne trudności. Jednak po kilku treningach opanowałem nowy sposób nawadniania i aktualnie nie ma z tym raczej problemów. Mówiąc (pisząc) krótko - da się z tym żyć i biegać.

W sumie to tyle jeśli chodzi o ten produkt. Na tą chwilę stwierdzam że nie warto przepłacać. Oczywiście mogę zmienić zdanie, ale na to potrzeba czasu i musi się wydarzyć coś złego. Jednak liczę że nic takiego nie nastąpi i będę zadowolonym użytkownikiem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Garmin Vivoactive 3 - szczera recenzja.

Mój pierwszy zegarek biegowy pochodził od firmy Garmin. Był to prosty Forerunner 10. Miał jednak kolosalną przewagę nad wbudowaną aplikacją w telefonie. Umożliwiał na bieżąco kontrolowanie tempa i dystansu biegu wprost z nadgarstka.  Do dnia dzisiejszego użytkowałem kilka różnych zegarków, aż pojawił się Garmin Vivoactive 3. Wiem że jest już wersja z numerem 4, ale czasem nie warto przepłacać. 

Kamizelka Evadict + kołczan na kije czyli zestaw obowiązkowy - recenzja.

Długo czekałem, aż taki zestaw pojawi się w Decathlonie. Do tego w tak atrakcyjnej cenie. Aby nie trzymać w napięciu podaję ceny już teraz: kamizelka biegowa - 99,00 zł kołczan na kije - 49,00 zł Jak łatwo zauważyć cennik firmy na literę "S" stratuje z o wiele wyższego poziomu. Można w tym momencie pomyśleć, że konkurencyjne rozwiązanie jest w takim razie lepsze pod względem wykonania czy też funkcjonalności. W końcu wyższa cena bierze się z jakiegoś powodu. Jak jest w rzeczywistości? Już spieszę z wyjaśnieniami.

Nike Downshifter 7 - piekielne buty - recenzja.

Raptem około dwieście kilometrów przebiegnięte w tych butach i chyba mogę już coś napisać o tym modelu. Zwłaszcza że jest o czym pisać w kwestii właściwości termicznych, ale o tym na końcu niniejszego wpisu.